Prawie milion złotych dla postrzelonego przez policję
901 tys. 851 zł zadośćuczynienia i 2 tys.
comiesięcznej, wypłacanej dożywotnio renty przyznał Sąd
Okręgowy w Poznaniu postrzelonemu w kwietniu ubiegłego roku przez
policjantów 20-letniemu Dawidowi Lisowi. W procesie cywilnym Lis
domagał się od policji miliona złotych.
29.09.2005 | aktual.: 30.09.2005 00:05
W nocy 29 kwietnia 2004 r. policjanci z wydziału kryminalnego poznańskiej Komendy Wojewódzkiej Policji usiłowali zatrzymać w Poznaniu i wylegitymować kierowcę samochodu marki rover oraz pasażera. Podejrzewali, że pojazdem jadą groźni, poszukiwani przez policję przestępcy. Kiedy dwaj młodzi ludzie nie zatrzymali się, funkcjonariusze wystrzelili w kierunku ich auta ponad 20 pocisków. Kierowca zginął, a pasażer - Dawid Lis - został ciężko ranny - jest w połowie sparaliżowany, jeździ na wózku inwalidzkim. Okazało się, że żaden z nich nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja.
Uzasadniając wysokość odszkodowania przyznanego Dawidowi Lisowi, ofierze policyjnej strzelaniny, sąd podkreślił, że z polskiego prawa wynika, iż poszkodowany może domagać się i ma prawo dostać od sprawcy kwotę, która sfinansuje koszty leczenia i zrekompensuje to, że w wyniku kalectwa nie będzie mógł on nigdy pracować.
Jak podkreślił w uzasadnieniu sąd, wysokość przyznanej kwoty jest uwarunkowana: nieodwracalnym kalectwem poszkodowanego, długim okresem cierpień fizycznych i psychicznych, niemożnością ich wyeliminowania.
Według sądu, wysokość kwoty zadośćuczynienia musi przedstawiać ekonomicznie uzasadnioną wartość. Ten człowiek jest stuprocentowym inwalidą, nigdy nie zrealizuje swoich marzeń w sferze prywatnej i zawodowej, będzie zawsze zdany na kogoś - uzasadniał wyrok sędzia Janusz Jezierski.
Motywując wysokość przyznanej poszkodowanemu renty - 2 tys. zł - sąd podkreślił, że jest ona adekwatna do wydatków ponoszonych przez powoda na koszty leczenia i rehabilitacji.
Dodatkowo sąd zastrzegł, że policja może też ponosić odpowiedzialność, jeżeli w przyszłości stan zdrowia poszkodowanego pogorszy się.
Sąd podkreślił też, że policja przekazała wcześniej 50 tys. zł poszkodowanemu i sfinansowała jego pobyt oraz opiekującej się nim matki na turnusie rehabilitacyjnym.
W wyniku postrzału 20-latek ma uszkodzony kręgosłup, jest częściowo sparaliżowany. Pod koniec lipca 2004 r. policja przyznała się do popełnienia błędów podczas akcji. W raporcie pokontrolnym mówi się o nieprawidłowościach podczas jej planowania i przebiegu. Nieprawidłowości stwierdzono też w nadzorze nad wykonywaniem zadań przez policjantów.
Wyrok nie jest prawomocny. Reprezentujący przed sądem policję mec. Rafał Rosiejko oświadczył, że policja rozważy możliwość apelacji.
Po ogłoszeniu wyroku Dawid Lis powiedział dziennikarzom, że chce wyjechać do Szwecji. Podczas procesu mówił przed sądem, że leczenie w Szwecji, w kraju całkowicie przystosowanym dla inwalidów jest dla niego szansą.
To jest jakaś nadzieja, że będzie mi lepiej - powiedział po ogłoszeniu wyroku. Ciężko byłoby cały czas siedzieć w domu. Teraz mogę pomyśleć o rehabilitacji i o szkole - mówił. Dodał też, że czuje lekką ulgę oraz że jest przygotowany na apelację obrońców policji.
Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu trzeci dzień trwa proces, w którym czterech poznańskich policjantów odpowiada za strzelaninę, w której ucierpiał Lis, a jego kolega zginął. Są oskarżeni o nieuzasadnione sytuacją użycie broni i niedopełnienie obowiązków. Grozi im od 2 do 12 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy, odmawiają składania zeznań.