Prawie każdy miał sygnał o zmuszaniu do seksu
Cztery lata temu b. poseł Samoobrony
Waldemar Borczyk napastował jedną ze swoich pracownic - ujawnia
"Gazecie Wyborczej" były radny kandydujący z listy Samoobrony w
Tomaszowie Maz. Mariusz Strzępek.
05.12.2006 04:15
Strzępek mówi, że ujawnienie przez "Gazetę" zarzutów o molestowanie seksualne w partii Andrzeja Leppera w ogóle go nie zdziwiło. Podkreśla, że od kilku lat mówiły o tym kobiety, które przewijały się przez poselskie biuro posła Stanisława Łyżwińskiego. Kobiety mówiły mi wprost, że Łyżwiński obłapuje, że namawia, zmusza do seksu. I grozi, że wyrzuci z roboty, bo na ich miejsce są inne - opowiada.
Dodaje, że namawiał te kobiety, by o wszystkim zawiadomiły prokuraturę. Te jednak "były wystraszone". Mówiły: bo to ludzie władzy, bo wezmą je za prostytutki itp.
Rozmówca "Gazety" zdradza, że słyszał także o sprawie Anety K. z dwóch źródeł - od samej Anety K. i od innej dziewczyny.
Strzępek przyznaje, że był świadkiem molestowania w Samoobronie. Cztery lata temu były poseł tej partii Waldemar Borczyk napastował pracownicę, której siostra pracuje obecnie u Łyżwińskiego. Borczyk chciał ją pobić pod jednym z lokali, ale stanąłem w jej obronie. Sprawa skończyła się na komisariacie, ale ta kobieta nie zgłosiła tego prokuraturze - opowiada "Gazecie Wyborczej". (PAP)