PolskaPrawie 70 osób przesłuchanych w sprawie seksafery

Prawie 70 osób przesłuchanych w sprawie seksafery

Łódzka prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie, przesłuchała pięciu kolejnych świadków. W sumie do tej pory przesłuchano w sprawie ponad 70 osób.

21.12.2006 | aktual.: 21.12.2006 17:11

Jak powiedział szef wydziału V śledczego prokuratury okręgowej Rafał Sławnikowski, wśród przesłuchiwanych w czwartek osób byli m.in. b. działacze Samoobrony.

Tzw. seksaferę w Samoobronie opisała na początku grudnia "Gazeta Wyborcza" na podstawie relacji Anety Krawczyk. Ta była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i była dyrektorka biura poselskiego Łyżwińskiego twierdzi, że pracę w partii miała dostać w zamian za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi.

Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek poinformował w czwartek, że łódzka prokuratura zamierza postawić posłowi Stanisławowi Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, a także zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu.

Pełnomocnik Krawczyk, mecenas Agata Kalińska-Moc odnosząc się do słów Kaczmarka powiedziała, że taki obrót sprawy był przez nas oczekiwany. Według niej, zeznania złożone przez jej klientkę zostały potwierdzone poprzez dowody w postaci zeznań innych świadków.

W jednej z wypowiedzi dla mediów Krawczyk ujawniła, że naciskano na nią, aby usunęła ciążę. Według jej relacji, aplikowano jej różne środki farmakologiczne - w tym oksytocynę - które miały szybko wywołać skurcze porodowe.

Po tej wypowiedzi prokuratura zleciła Katedrze i Zakładowi Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi opracowanie opinii, która ma odpowiedzieć na pytanie, czy przedwczesny poród najmłodszego dziecka Krawczyk był skutkiem działań oksytocyny, a także, czy ewentualne zastosowanie tego środka mogło mieć wpływ na stan zdrowia dziecka.

Jak powiedział Sławnikowski, prokuratura nie otrzymała jeszcze w tej sprawie ekspertyzy. Do prokuratury dotarła natomiast w czwartek opinia dotycząca badań psychologicznych, które kilka dni temu przeszła Krawczyk. Nie chciał jednak wypowiadać się na ich temat.

Prokurator odniósł się również do informacji "Rzeczpospolitej", która napisała w czwartek, że łódzka prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie seksafery poszukuje b. gangstera Piotra P. Miał on - według gazety - trzy lata temu opowiedzieć łódzkiemu CBŚ o działalności tzw. "organizacji", która zajmowała się szantażowaniem ważnych osób.

W związku z seksaferą Piotr P. nie jest poszukiwany, bo ja go nie poszukuję - powiedział Sławnikowski.

Wcześniej w czwartek naczelnik VI wydziału łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Bukowiecki potwierdził, iż prokuratura prowadziła śledztwo przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się szantażowaniem ważnych osób. Wśród poszkodowanych nie było Andrzeja Leppera. W maju 2004 roku do łódzkiego sądu wpłynął w tej sprawie akt oskarżenia.

Prokurator Sławnikowski nie chciał wypowiadać się na temat doniesień - tym razem "Gazety Wyborczej", która napisała, że w biurze poselskim Samoobrony w Bielsku-Białej dziewczyny dostawały pracę dzięki dyrektorowi, który robił im zdjęcia pornograficzne - pracę załatwiał Jan Mucha, dyrektor biura Piotra Smolany, wówczas posła Samoobrony.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)