Prawie 120 tys. zł odszkodowania za niesłuszne aresztowanie
Sąd Okręgowy w Poznaniu przyznał 49-letniemu mieszkańcowi Leszna Witosławowi Gołembskiemu, prawie 120 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania od Skarbu Państwa za niesłuszne aresztowanie - poinformował wiceprezes sądu Jarema Sawiński.
08.12.2006 | aktual.: 08.12.2006 15:05
Mężczyzna kilka lat temu został oskarżony i skazany nieprawomocnym wyrokiem za brutalne pobicie i molestowanie 10-letniej dziewczynki. Spędził w areszcie prawie dwa lata. W kolejnych procesach sąd dwukrotnie go uniewinnił.
Zadośćuczynienie wyznaczone w wysokości 100 tys. złotych zostało powiększone o 10 tys. złotych ze względu na uszczerbek na zdrowiu, który poniósł Gołembski, a odszkodowanie to suma potencjalnego wynagrodzenia w okresie aresztu oraz zwrot kosztów dojazdu żony na widzenia.
Mężczyzna wnioskował o przyznanie mu ponad 1 mln 180 tys. złotych odszkodowania i zadośćuczynienia - sąd oddalił jednak to żądanie.
Dzisiejsze odszkodowanie to jest niska suma. Będę się odwoływał - powiedział po zakończeniu rozprawy Gołembski
Gołembski został zatrzymany 12 lipca 1999 roku i spędził w areszcie prawie dwa lata. Według prokuratury trzy dni przed zatrzymaniem miał w z jednym z leszczyńskich kościołów pobić dziewczynkę i rzucać nią o posadzkę, a następnie zmusić do dotykania jego narządów płciowych.
Podczas obdukcji stwierdzono u dziecka m.in. rozległe siniaki, wyłamanie zęba, złamanie kości nadgarstka. Dowodem w procesie były odciski palców znalezione na książeczce do nabożeństwa poszkodowanej i szybie kościelnej witryny, włosy z klatki piersiowej i włosy łonowe znalezione na posadzce kościoła.
Po pierwszych zeznaniach pokrzywdzonej sporządzono portret pamięciowy sprawcy. Na jego podstawie zatrzymano inne osoby odpowiadające rysopisem zeznaniom pokrzywdzonej. Nie postawiono im zarzutów, przesłuchano jedynie jako świadków.
W sierpniu 2005 r. sąd uznał, że mężczyzna jest niewinny, a dowody, które prokuratura przedstawia jako dowody winy, znalezione na miejscu zdarzenia, nie należą do niego. Prokuratura przeprosiła mężczyznę. Łącznie trzy procesy w sądach wszystkich instancji trwały prawie siedem lat.