Prasa o referendum w sprawie sztucznego zapłodnienia
W pierwszym dniu referendum w sprawie
liberalizacji ustawy o sztucznym zapłodnieniu największe włoskie
gazety apelują o udział w głosowaniu i piszą, że trwa batalia o
frekwencję, która - aby referendum było ważne - musi przekroczyć
50%.
Niedzielna prasa podkreśla, że udział w głosowaniu będzie też testem, który pokaże, jaką siłę we Włoszech ma Kościół katolicki, nawołujący do jego bojkotu.
Do udziału w referendum nawołuje "Corriere della Sera" podkreślając, że głosowanie jest prawem. "Dzisiaj jest dzień, w którym każdy z nas wezwany jest, by podjąć decyzję, wybrać - dzień, gdy nikt nas w tym nie zastąpi" - przypomina mediolański dziennik. Dodaje, że referendum sprzyja nawet prognoza pogody, niezachęcająca do wyjazdu nad morze.
Publicysta gazety Enzo Biagi krytykuje jednocześnie nawołujący do bojkotu Kościół katolicki, gdyż - jego zdaniem - taka postawa nie zasługuje na uznanie.
"La Repubblica", nawołując do pójścia do urn daje przykład prezydenta Carlo Azeglio Ciampiego, który oświadczył: "Idę głosować". W wywiadzie dla gazety szef państwa przyznał, że referendum odbywa się w atmosferze przesadnej nerwowości, zaś cztery pytania dotyczące sztucznego zapłodnienia i badań nad embrionami są trudne.
O głębokich podziałach, jakie wywołała dyskusja przed referendum we Włoszech pisze "Il Giornale". Zauważa, że w niedzielę Włosi podzielili się na tych, którzy wybrali morze i tych, którzy pójdą do lokalu wyborczego.
Katolicki dziennik "Avvenire" ogłosił natomiast: "My nie idziemy głosować. Embrion nie jest kawałkiem materii, ale początkiem życia każdego z nas".
Sylwia Wysocka