Prałat bez parafii?
Prałat Henryk Jankowski może zostać odwołany ze stanowiska proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku. Decyzję ma podjąć arcybiskup Tadeusz Gocłowski w związku z zeznaniami osób, które do tej pory zostały przesłuchane w sprawie podejrzeń o molestowanie seksualne jednego z ministrantów.
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 07:52
Nie chodzi jednak o potwierdzenie faktu molestowania, ale o deprawowanie nieletniego - taką informację podała wczorajsza "Gazeta Wyborcza". Ksiądz Witold Bock, sekretarz prasowy arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, uważa, że odwołanie prałata Jankowskiego ze stanowiska proboszcza parafii św. Brygidy jest możliwe, jednak: - Za wcześnie mówić o konkretach - twierdzi ks. Bock.
Wiadomo na pewno, że decyzja o odwołaniu proboszcza musi zostać podjęta na podstawie poważnych zarzutów. Arcybiskup musi się skonsultować z innymi księżmi i mieć odpowiednie dowody - wymaga tego prawo kanoniczne, które szczegółowo ustala, kiedy i kto może usunąć proboszcza. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby potwierdziły się doniesienia o tym, że np. na plebanii św. Brygidy dochodziło do libacji alkoholowych, w których brali udział nieletni, arcybiskup mógłby skorzystać z kanonu 1471 prawa kanonicznego, który określa przyczyny usunięcia proboszcza. Jest to m.in. "utrata dobrego imienia u uczciwych i poważnych parafian lub niechęć w stosunku do proboszcza, które według przewidywania szybko nie ustaną".
Śledztwo dotyczące rzekomego molestowania seksualnego może zakończyć karierę prałata Henryka Jankowskiego jako proboszcza parafii św. Brygidy. Nie chodzi jednak o potwierdzenie doniesień w sprawie pedofilii - do tej pory ksiądz nie jest nawet podejrzanym. Jednak w trakcie przesłuchań wyszło na jaw, że prałat mógł mieć wpływ na zdeprawowanie jednego z ministrantów.
Sławek R. miał zeznać, że urządzał wspólnie z innymi rówieśnikami libacje alkoholowe na plebanii. Z jego wypowiedzi wynika, że otrzymywał on również drogie prezenty i duże sumy pieniędzy od ks. Jankowskiego. Matka nastolatka w wypowiedziach dla prasy wiele razy twierdziła, że to właśnie było powodem zejścia syna na złą drogę - chłopak przyznał się m. in. do zażywania narkotyków. Jeżeli jej słowa się potwierdzą, nawet jeśli sprawą przestanie się interesować prokuratura, arcybiskup Tadeusz Gocłowski może podjąć decyzję o odwołaniu ks. Jankowskiego ze stanowiska proboszcza.
- To bardzo poważna decyzja. Nie można jej podjąć "bo tak mi się podoba". Muszą być spełnione konkretne warunki. Na pewno biskup jej nie podejmie bez odpowiednich dowodów - uważa jeden z księży, dodając, że ksiądz Jankowski "grabi sobie od dawna". - I to nie tylko w Gdańsku. O jego wyczynach słychać w Polsce, a nawet za granicą.
Zdaniem niektórych samo odwołanie ks. Jankowskiego z probostwa będzie dla arcybiskupa niczym w porównaniu z decyzją w sprawie nowego stanowiska dla prałata. Niektórzy uważają, że najlepsza będzie ,zmiana klimatu", czyli przeniesienie go na wieś albo do małego miasteczka, gdzie nikt nie kojarzy księdza z jakąś sprawą. Wyjściem jest również, o czym wspomniała wczorajsza "Gazeta Wyborcza", objęcie przez prałata Jankowskiego stanowiska kapelana brygidek i zamieszkanie w ich Centrum Ekumenicznym.
Kontrowersje wokół kapłana
Arcybiskup Tadeusz Gocłowski już kilka razy musiał interweniować po wypowiedziach czy inscenizacjach przygotowanych przez prałata Henryka Jankowskiego. Najgłośniejsze dotyczą oczywiście wielkanocnego Grobu Pańskiego. Prałat Jankowski ma bowiem zwyczaj włączać do dekoracji współczesne, a zarazem kontrowersyjne motywy. W 1995 roku Grób Pański był udekorowany skrótami UW, PSL, SLD, NKWD i KGB. Wtedy też w kazaniach prałata Jankowskiego zaczęły pojawiać się sformułowania antysemickie. Arcybiskup Tadeusz Gocłowski kilka razy musiał tłumaczyć, nawet światowym mediom, zachowanie prałata i przepraszać za jego słowa. Miarka się przebrała dwa lata później, w listopadzie - po tym, jak prałat Jankowski wspomniał o mniejszościach żydowskich w ówczesnym rządzie, arcybiskup Gocłowski podjął oficjalną decyzję - zakaz głoszenia kazań na rok. Wszyscy spodziewali się, że czas ten utemperuje nieco prałata Jankowskiego. Tymczasem tuż po upływie kary, po pierwszym niedzielnym kazaniu, jakie 8 listopada 1998 roku wygłosił prałat
Jankowski, powiedział on "Dziennikowi Bałtyckiemu": "Kara ta godziła w moje posłannictwo". W międzyczasie arcybiskup musiał interweniować po tym, jak proboszcz kościoła św. Brygidy zgodził się na sprzedaż w świątyni publikacji antysemickich. W kwietniu 2001 roku prałat Jankowski po raz kolejny zaszokował Grobem Pańskim. Znalazł się tam napis: "Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków i nas także prześladowali". Obok stanęła miniatura zwęglonej stodoły z ludzkim szkieletem wewnątrz oraz werset z Ewangelii: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią".
Marcin Żebrowski