Prądem w depresję
Gdy w leczeniu depresji zawiodą konwencjonalne leki, nadzieją są elektrowstrząsy. Pod warunkiem jednak, że będą delikatne i tylko w mikrodawkach - czytamy w "Newsweeku".
05.03.2007 | aktual.: 05.03.2007 09:24
Chorzy na depresję przechodzą przez wiele różnorodnych kuracji - od leków do wizyt u psychiatry. Jednak w połowie przypadków wszystkie środki zawodzą. Właśnie dlatego naukowcy testują kolejną terapię, która wykorzystuje impulsy elektryczne.
Przezczaszkowa powtarzana stymulacja magnetyczna (rTMS) to metoda znana od ponad 20 lat, ale wcześniej była wykorzystywana jedynie do badania pracy mózgu, a nie leczenia.
Zabieg polega na pobudzaniu komórek nerwowych za pomocą delikatnych impulsów elektrycznych. Prawdopodobnie prąd sprawia, że neurony intensywniej produkują te neuroprzekaźniki, których brakuje chorym na depresję. Dwutygodniowa terapia daje czteromiesięczny efekt. Potem konieczne są zabiegi podtrzymujące - możliwe, że przez resztę życia pacjenta.
Wielu specjalistów jest sceptycznie nastawiona do nowej terapii, ale tych wątpliwości nie podzielają pacjenci. Oni wiedzą, jak koszmarne jest życie z depresją - czytamy w "Newsweeku".