Pracujesz u Polaka - tylko się powiesić!
Pracujesz u Polaka, to współczuję. Nie zarobisz wiele, zapomnij o kontrakcie i będą cię bez przerwy opieprzać. To nie jest nagłówek z rzekomo wrogich Polakom brytyjskich tabloidów. To opinia powtarzana bardzo często przez... samych Polaków.
20.05.2011 | aktual.: 20.05.2011 10:00
Zostań fanem Polonii na Facebooku
Kiepskie zarobki, wiele obowiązków, wygórowane wymagania - to o pracy. Zatrudnianie "na czarno" albo szukanie wykrętów przed podpisaniem stałej umowy. Atmosfera stresu, niekoniecznie najwyższa kultura osobista, mentalność "pana i władcy" - to o szefie. Niestety, o rodaku. O tym "szlachetnym rycerzu biznesu", któremu nic się nie opłaca i ciągle dokłada do interesu. Tylko, dlatego, że szczery zeń patriota to jeszcze nie zamknął firmy na cztery spusty. Dzieciom od ust chleb odejmuje żeby tylko ludziom zapłacić, a im mało i mało. Każdy chce go okraść, oszukać, wykorzystać...
Od takiego właśnie biadolenia i dziadowania wielu pracowników uciekało z Polski. Ale firm typu "bieda z nędzą" nie brakuje także wśród emigracyjnych biznesów, a także instytucji. Polska "szkoła biznesu" jest na całym świecie jednaka. Polski przedsiębiorca, czy to w kraju czy na emigracji, nawet ten urodzony już z dala od ojczyzny ma swoje "znaki szczególne".
Wisielcza atmosfera
Złe zdanie o pracy u rodaków mają przedstawiciele bardzo różnych profesji. Marek, grafik komputerowy, przez kilka lat "błąkał się" po różnych polskich firmach z branży wydawniczo-drukarskiej. Zlecenia były, przelewy za wykonaną usługę bywały, albo i nie. W pracy atmosfera taka, że tylko się powiesić. - W końcu pomyślałem, za jakie grzechy. Pomimo nieciekawej sytuacji z pracą walnąłem wypowiedzenie. Dziś błogosławię dzień, w którym to zrobiłem - zapewnia.
Teraz jest kierowcą w dużej firmie kurierskiej. Kontrakt, niezła stawka godzinowa, żadnego czepiania się, "humorków pani dyrektor", naciągania na wypłacie albo urlopie. Marek potwierdza dość rozpowszechnioną opinię, że miło pracuje się z rodowitymi Anglikami. Coś w nich jeszcze zostało z legendarnej wyspiarskiej uprzejmości i nie są zbyt "przedsiębiorczy", gdy chodzi o wykorzystywanie pracownika. Jakkolwiek, na pewno niejeden Polak spotkał Anglików, Walijczyków, Szkotów albo Irlandczyków dalekich od ideału.
Bez rozdartego szefa
Bardzo często polskie biznesy na Wyspach zatrudniają wyłącznie, albo niemal wyłącznie Polaków. Bez wątpienia pierwszoplanową rolę grają tutaj pobudki patriotyczne – przynajmniej takiej wersji będziemy się trzymać. Druga strona medalu jest zaś taka, iż oferowane warunki pracy i płacy nie byłyby atrakcyjne dla przeciętnego Brytyjczyka. Więcej, byłyby dla niego upokarzające. I nie chodzi wyłącznie o zarobki.
Niestety, atmosfera pracy w polskich biznesach pozostawia sporo do życzenia. Szef, który bez przerwy "drze mordę", stale ma o coś pretensje, za byle, co chce zwalniać albo karać, to dla Polaka niemalże chleb powszedni, ale dla Brytyjczyka niekoniecznie. Nie przywykł do bycia popychadłem, nawet, jeśli pracuje na osławionym (szczególne w polskiej mentalności) zmywaku. Nie czuje także nieodpartej potrzeby przeżywania stresu już w drodze do pracy, a psychicznego rozbicia po wyjściu z niej. Jakkolwiek wiele aspektów brytyjskiej organizacji pracy może wywoływać - mówiąc delikatnie - zdumienie, lepiej powstrzymać się nieraz od ich miażdżącej krytyki. Wcale niemało naszych rodaków doceniło zalety tej "nielogicznej" polityki zatrudnienia i podziału zadań. Całkiem dobrze im z tym, że wykonują jakąś czynność "odtąd dotąd" i nie muszą być od wszystkiego, robiąc za czterech albo pięciu, a zarabiając za ćwierć pracownika. Przywykli też, że ktoś ich prosi, a nie rozkazuje, nie grymasi, a nawet podziękuje i pochwali, że
good job.
Płaci dobrze jak Polak?
Czy we wszystkich polskich firmach jest tak "be", a we wszystkich brytyjskich tak "cacy"? Oczywiście nie jest. Co człowiek i firma, to inne doświadczenie. Z pewnością jednak muszą dawać do myślenia, co i rusz zasłyszane opinie naszych rodaków w stylu: "pracujesz u Polaka, to współczuję. Nie zarobisz wiele, albo w ogóle cię 'wykręci', zapomnij o kontrakcie i będą cię bez przerwy opieprzać". Że coś jest na rzeczy wiadomo nie od dziś. W prywatnych dyskusjach temat jest wałkowany aż za często. Na forum publicznym mniej, bo przecież zaraz będzie, że kalają, szkalują, opluwają i depczą dobre imię Polaka.
Należy jednak wierzyć, że są przykłady budujące i radujące serca - polskie firmy i instytucje w Wielkiej Brytanii działające prężnie, od razu wciskające zatrudnianym do ręki kontrakt, oferujące dobrą stawkę godzinową, przyzwoite warunki socjalne i przyjazną atmosferę w pracy. Na pewno uda się znaleźć i takie. Może niespecjalnie robią wokół siebie wielkie halo, a ich szefowie nie rozpowiadają na lewo i prawo, jak to się poświęcają dla rodaków i ojczyzny. W odróżnieniu od tych, którzy stale dokładają i nic im się nie opłaca.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy