Pracuje, bo choruje

Andrzej Z., dyrektor delegatury Ministerstwa
Skarbu Państwa w Katowicach, jest podejrzany o złamanie ustawy
antykorupcyjnej - informuje "Rzeczpospolita".

06.09.2003 | aktual.: 06.09.2003 08:13

Prokuratura zarzuciła mu, że wbrew przepisom zasiadał w radach nadzorczych kilku spółek i nie ujawnił tego w zeznaniu majątkowym. Od kilku miesięcy w Prokuraturze Rejonowej Katowice Centrum-Zachód prowadzone jest postępowanie w sprawie zarzutów wobec Andrzeja Z. - pisze publicysta dziennika Tomasz Szymborski.

Początkowo prokuratorzy nie mogli przesłuchać dyrektora jako podejrzanego, bo przysyłał zwolnienia lekarskie i nie stawiał się na przesłuchania. Po kilku miesiącach przyszedł do prokuratury ze swoim adwokatem i złożył zeznania. Dalej jednak ma zwolnienie lekarskie.

Śledztwo jest objęte całkowitą tajemnicą ze względu na to, że większość materiałów świadczących o łamaniu ustawy antykorupcyjnej została zebrana przez delegaturę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Katowicach (wcześniej przez UOP) i zakwalifikowano je jako "tajne specjalnego znaczenia".

Sprawa Andrzeja Z., któremu grozi nawet pięć lat więzienia, jest niezręczna dla jego pracodawcy, czyli Ministerstwa Skarbu Państwa. Resort o sprawie wie od kilku miesięcy, kiedy dotarło pismo w tej sprawie z prokuratury. Dyrektor nadal, mimo postawienia zarzutów, jest szefem delegatury MSP w Katowicach i pobiera pensję.

Dlaczego? Otóż nie można zwolnić urzędnika, który ma przedstawione zarzuty, ale choruje. Do czasu wydania prawomocnego wyroku przez sąd obowiązuje zasada domniemania niewinności - stwierdza Tomasz Szymborski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)