Pracujące dzieciaki
Jak są dobrze opłacani, to pracują po kilkanaście godzin dziennie. Ich atutem jest szybkość, naiwność i młodość. Polscy małoletni podejmują się prawie każdej roboty.
18.08.2009 | aktual.: 08.09.2009 14:23
W internecie roi się od ogłoszeń „Przyjmę pracę”, zamieszczanych przez małoletnich. Zapewniają w nich, że „nie kłamią”, „są punktualni”, „szybcy” i „tani”. Mogą też pracować popołudniami i w weekendy. Agnieszka Romanów, psycholog, ostrożnie wypowiada się na ten temat. Z jednej strony, zauważa, nie każde dziecko jest na tyle dojrzałe psychicznie, by podołać trudom zatrudnienia, z drugiej – praca może mieć też charakter wychowawczy.
Polskie przepisy nie pozwalają zatrudniać osoby, która nie przekroczyła 16. roku życia (choć są wyjątki określone ustawowo). Wolno przyjmować do pracy młodocianych, którzy m.in. ukończyli co najmniej gimnazjum i mają zaświadczenie lekarskie, potwierdzające, że praca, którą chcą wykonywać, nie zagraża ich życiu i zdrowiu.
Pracuję, bo lubię
13-letnią Magdę poznaję, kiedy podchodzi do mnie z kwiatami. Chodzenie po kawiarniach w Warszawie i zaczepianie zakochanych to dla niej pestka. Po prostu podchodzi się do stolika, pyta: „Kwiatek dla Pani?”, różę wyciąga się w jej stronę, a mężczyźnie szepcze do ucha cenę. Zwykle jest to 10 zł. – Cenę uzależniam też od wyglądu osoby. Jak wyglądają na mniej zamożnych, to biorę mniej. Najwięcej biorę od obcokrajowców, nawet 20 zł – mówi Magda. Nie ukrywa, że pociąga ją łatwy i duży zarobek.
Magda pracuje, bo lubi. Z różami chodzi cały rok. Zwykle zaraz po szkole. Pytana o reakcje rodziców, odpowiada, że za bardzo się nie sprzeciwiają. – Powtarzają tylko, żebym uważała na siebie, bo nie wszyscy turyści są mili – mówi.
14-letni Krzyś od dwóch dni wyrywa chwasty. Za godzinę dostaje 10 zł, więc, jak mówi, „opłaca się”. Wcześniej przez trzy tygodnie pracował w polu i trochę na budowie. - Pracuję od 13. roku życia. Głównie po to, żeby dorobić do kieszonkowego – mówi Krzyś. Choć dostał od taty skuter, marzy mu się coś większego. Teraz zbiera na motor.
Pytam Krzysia, jak się znajduje pracę. Za chwilę otrzymuję szczegółową instrukcję. I tak, najlepiej jest zacząć pytać wśród znajomych. Bo może akurat tata kolegi będzie potrzebował kogoś do robienia tynków, układania kafelków w łazience, malowania ścian, koszenia trawy czy zbierania w polu ogórków i kartofli. A jak się z tatą nie uda, to jeszcze zostaje mama, która może akurat potrzebować kogoś do pomocy w szklarni, wyrywania chwastów czy zamarzy jej się własny staw przed domem i potrzebny będzie ktoś do kopania dołu. Krzyś radzi, że jak nie wyjdzie ze znalezieniem pracy przez znajomych, to dobrze popytać w okolicy. Puka się wtedy do wszystkich drzwi z pytaniem, czy nie potrzeba kogoś, na przykład, do koszenia trawy. Jak z koszeniem trawy też nie wyjdzie, to można zamieścić ogłoszenie w Internecie. Jest spora szansa, że w końcu ktoś się odezwie.
Krzyś mieszka w miejscowości pod Warszawą, gdzie dużo osób potrzebuje rąk do pracy. Są i pola, i ogródki, które ktoś musi wypielić. W zeszłym roku znalazł pracę przez znajomych, w tym, chwali się, z polecenia. Na chodzące i pytające o pracę dzieci ludzie reagują różnie. – Na ogół ludzie boją się przyjmować do pracy dzieci, żeby nie zrobiły sobie jakiejś krzywdy. Najczęściej zatrudnia się je do jakichś drobnych, jednorazowych prac, których nikt inny nie chce – mówi jedna z mieszkanek miejscowości, w której pracuje Krzyś.
Przy zbieraniu ziemniaków i ogórków pracowało z Krzysiem dziesięciu innych chłopaków. Najmłodszy miał 12 lat, a najstarszy 16. W zależności od pogody spędzali w tym polu po 8-9 godzin dziennie. – Było ciężko, ale dałem radę. W zeszłym roku przepracowałem tak trzy, w tym już cztery tygodnie – chwali się Krzyś. Za godzinę pracy dzieci dostawały po 7 zł. Krzyś zarabiał dużo więcej, kiedy pracował u kolegi ojca przy skrobaniu elewacji. Stawka zależała od wykonanej pracy. Zwykle dzieci zarabiają po 7-10 zł za godzinę. Czasem, w ramach dodatkowego wynagrodzenia, pracodawcy dają więcej. Ostatnio Krzyś przerzucał przez sześć godzin piach. Dostał 100 zł.
Kiedy pytam Krzysia, czy nie żal mu dzieciństwa, odpowiada, że "nie, jeśli dobrze płacą".
- Wielu moich kolegów pracuje. Zwykle mają po 13-17 lat. Rzadko kiedy zdarza się ktoś młodszy – mówi Krzyś. Większość zbiera pieniądze na przyjemności czy żeby dorobić sobie do kieszonkowego. Rodzice zwykle nie mają nic przeciwko. Mówią: „chcesz iść do pracy, to idź”.
14-letnia Kasia zaczęła pracować, żeby poczuć niezależność finansową. – Jestem konsultantką firmy kosmetycznej. Pracuję w godzinach, które mi odpowiadają – chwali się. Przyznaje, że najmłodsza konsultantka, jaką zna, ma 11 lat. Dziewczynka pochodzi z ubogiej rodziny, więc jest to dla niej sposób zarobienia jakichkolwiek pieniędzy na wakacje. Wcześniej 11-latka zarabiała rozdając z siostrą ulotki na ulicy.
Praca a psyche
Zdaniem Agnieszki Romanów do pracy można i należy wdrażać nawet bardzo małe dzieci. Chodzi głównie o sprzątanie zabawek czy pomaganie w pracach domowych, jak wycieranie naczyń czy odkurzanie. – Takie wczesne przygotowanie malucha do pracy uczy odpowiedzialności, obowiązkowości i szacunku do pracy. Trzeba pamiętać, że takiej „pracy” rodzice i opiekunowie nie powinni wynagradzać pieniędzmi. Dziecko musi wiedzieć, że w rodzinie pełni nie tylko rolę dziecka, ale również domownika, i z tego względu ma pewne określone obowiązki.
Podjęcie pracy przez starsze dziecko zależy od bardzo wielu czynników. Przede wszystkim, zauważa psycholog, dziecko musi samo tego chcieć i jego decyzja musi być suwerenna, a nie podjęta w oparciu o poglądy i postawy rodziców. Jeśli dziecko od maleńkiego przejawia, na przykład, talent aktorski i występy publiczne od zawsze sprawiały mu radość, to, w sprzyjających okolicznościach, rodzice mogą wyrazić zgodę na granie przez dziecko w reklamówkach czy filmach.
– Niestety, często zdarza się, że dzieci w ten sposób realizują niespełnione marzenia rodziców. Najbardziej drastycznym przykładem jest miłość warunkowa. Rodzic może wysyłać pod adresem dziecka informacje, które nawet nie muszą być zwerbalizowane, ale będą jednoznacznie odczytane: „Będę cię kochał, jeżeli wygrasz casting do serialu”. Buduje to w dziecku przekonanie, że jest warte miłości tylko wtedy, gdy spełnia oczekiwania rodzica - przestrzega psycholog. Ofiarą takiego działania padł Michael Jackson, który w swoich wywiadach wielokrotnie podkreślał, że nie miał radosnego dzieciństwa, bo sukcesy, jakie odnosił, okupione były ciężką pracą, a ojciec wymagał od niego bardzo wiele, za wiele jak na kilkulatka, nie okazując potrzebnego Jacksonowi ciepła i miłości.
Dzieci w wieku przedszkolnym potrzebują przede wszystkim optymalnych warunków do rozwoju (fizycznego, psychicznego, emocjonalnego i intelektualnego), a dominującym zajęciem kilkulatka powinna być zabawa, przeplatana nauką, a nie praca. - Starsze dzieci, pod warunkiem, że są odpowiedzialne, dojrzałe emocjonalnie, działają rozważnie, a nie impulsywnie i wiedzą czego chcą, mogą, za zgodą i pod kuratelą rodziców, podejmować pracę zarobkową (szczególnie w okresie wakacji), ale działalność taka nie powinna zdominować całego wolego czasu dziecka – mówi Romanów. Własne pieniądze, zarobione osobiście przez dziecko, są źródłem ogromnej satysfakcji i sprawiają, że zyskuje ono poczucie sprawstwa i wiarę we własne siły. Uczy się szacunku do pracy i pieniądza. Jednak praca ponad jego siły, nieodpowiednia do wieku i nadmiernie angażująca, może stać się źródłem negatywnych doświadczeń i uprzedzeń.
Łamanie prawa
Tylko w zeszłym roku, jak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy, pracodawcy zatrudniający małoletnich, dopuszczali się łamania prawa m.in. zatrudniając młodzież w godzinach nadliczbowych, niezapewnieniu młodocianym, których dobowy wymiar czasu pracy jest dłuższy niż 4,5 godziny – przerwy trwającej nieprzerwanie 30 minut, czy też niezapewnianiu w każdym tygodniu prawa do co najmniej 48-godzinnego nieprzerwanego wypoczynku obejmującego niedzielę. Najwięcej małoletnich zatrudnianych jest w okresie wakacyjnym.
Z dziećmi zawierane są głównie umowy dotyczące działalności artystycznej, kulturalnej i promocyjnej. Maria Kasprzak-Rawa, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie, mówi, że przez pracodawców zawierane są zwykle umowy o dzieło, a wysokość wynagrodzenia zależy od kwoty na jaką zdecydują się obie strony. Obecnie minimalna płaca dla dorosłego to 1276 zł. - Jeżeli dzieci podejmują umowę o pracę, to obejmuje je ta stawka najniższa, natomiast jest możliwość do 80% płacy najmniejszej w pierwszym roku zatrudnienia – mówi rzeczniczka.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska