Pracownik IT wykradł dane z rządowych serwerów. "Znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego"
Republikanin Scott Perry powiedział podczas przesłuchania na Kapitolu, że informatyk Imran Awan, który pracował dla Demokratów, dokonał transferu "ogromnych ilości danych" z rządowych serwerów, co stanowi "znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego".
Reprezentant stanu Pensylwania, Republikanin Perry zeznawał we wtorek wieczorem czasu lokalnego podczas nieformalnego przesłuchania członków Izby Reprezentantów USA.
Opisał on transfery "ogromnych ilości danych" dokonywane przez urodzonego w Pakistanie 37-letniego Imrana Awana, który był informatykiem zatrudnionym przez byłą przewodniczącą Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC) Debbie Wasserman Schultz. "Tylko te fakty, wskazują na znaczne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego" - powiedział Perry.
Perry przedstawił informacje zgodnie, z którymi ponad 5 700 loginów związanych z Awanem i jego współpracownikami zostało znalezionych na jednym serwerze w Izbie Reprezentantów, 5 400 z nich było dostępami nieautoryzowanymi. Serwer ten miał należeć do wtedy reprezentanta Demokratów Xaviera Becerra, który aktualnie jest prokuratorem federalnym Kalifornii.
Republikanin wspomniał także o podejrzanych okolicznościach, w których policja Kapitolu znalazła torbę z laptopem posiadającym inicjały Wasserman Schultz po północy w budce telefonicznej budynku Rayburn w Waszyngtonie. Było to około dwa miesiące po tym jak śledczy Izby Reprezentantów odebrali Awanowi oraz jego współpracownikom z IT dostęp do sieci Izby Reprezentantów.
Dziennikarz portalu Daily Caller Luke Rosiak, który także zeznawał, że nie jest pewien czy Awan miał dostęp do serwerów DNC i nie jest w stanie stwierdzić, czy mógłby być zamieszany w zhakowanie ich serwerów. Dodał natomiast, że rodzina Awan miała dostęp do wirtualnych akt osobowych 45 członków Izby Reprezentantów oraz ich pracowników.
Tom Fitton, który jest dyrektorem organizacji typu watchdog - Judicial Watch, skomentował, że w najgorszym wypadku mamy do czynienia z organizacją terrorystyczną powiązaną z wyciekiem danych z DNC albo z naruszeniem bezpieczeństwa narodowego. "Najlepszy możliwy scenariusz nie jest taki świetny. Mieliśmy do czynienia z przestępcami działającymi pod nosami 40 członków Izby Reprezentantów, a także odpowiedzialnych urzędników administracyjnych w tej Izbie. I biorąc te wszystkie skandaliczne informacje pod uwagę, co robi Izba by upewnić się, że podobna sytuacja nie ma aktualnie miejsca?" - zapytał Fitton.
Awanowi we wrześniu br. zostały postawione federalne zarzuty kryminalne, między innymi za oszustwo bankowe i konspirację, ale nie przyznał się do winy. Awan oraz inni pracownicy działu IT Partii Demokratycznej byli "na radarze" śledczych od miesięcy ze względu na podejrzenia o wystawianie podwójnych faktur za usługi i sprzęt, kradzież sprzętu oraz nieautoryzowany dostęp do "wrażliwych" systemów komputerowych i danych. Większość z tych pracowników została zwolniona w lutym br., tylko Wasserman Schultz zatrudniała Awana do momentu jego aresztowania w lipcu br.
FBI aresztowało podejrzanego o wyłudzenie kredytu bankowego informatyka na lotnisku w Waszyngtonie. Awan miał zaciągnąć w Kongresowej Federalnej Unii Kredytowej (Congressional Federal Credit Union) kredyt hipoteczny na 283 tys. dolarów, ale był tylko najemcą, a nie właścicielem przedstawionego jako zabezpieczenie domu. Pieniądze te przetransferował następnie do Pakistanu. Aresztowany miał przy sobie bilet do Pakistanu.
Okazało się także, że kilku krewnych Awana oraz żona podejrzanego także byli zatrudnieni przez DNC. Pobierali oni sztucznie zawyżone pensje, a inni pracownicy Demokratów przyznali, że bardzo rzadko widzieli ich w pracy. Suma ich wynagrodzeń od 2009 roku wynosi 4 mln dolarów. FBI dołączyło do policyjnego śledztwa w sprawie Awana i jego rodziny zarekwirowane z jego domu roztrzaskane twarde dyski. Wasserman Schultz próbowała odzyskać od policji zarekwirowane w ramach śledztwa laptopy i inny sprzęt, grożąc przy tym "konsekwencjami".
W opublikowanym ostatnio wywiadzie dla dziennika "Sun Sentinel", Wasserman Schultz obwinia "cyrk prawicowych mediów", który interesuje się jej byłym pracownikiem w ramach odwrócenia uwagi od prowadzonego śledztwa w sprawie ingerencji Rosji w zeszłoroczne wybory prezydenckie oraz powiązań Kremla z osobami z otoczenia prezydenta Donalda Trumpa.