Pracownicy pogotowia idą do psychologa
Praca przez całą dobę i alarmujące zgłoszenia co minutę. Pod ręką dwie radiostacje, sześć telefonów i komputer do obsługi. To codzienność każdego ze stu dyspozytorów medycznych wrocławskiego pogotowia ratunkowego. Od dwóch tygodni mogą korzystać oni z darmowych porad psychologów.
21.02.2008 | aktual.: 21.02.2008 10:05
Wystarczy, że zadzwonią na specjalną infolinię i opowiedzą o swoim problemie. A terapeuta od razu poradzi, jak go rozwiązać, albo umówi się na spotkanie w ośrodku socjoterapeutycznym przy ul. Rybnickiej.
Praca wre tu jak w ulu, dlatego pomysł na współpracę z poradnią podsunęli mi sami pracownicy, którzy od dawna zgłaszali, że bardzo by im się to przydało - wyjaśnia Wincenty Mazurec, dyrektor pogotowia. Pomoc ruszyła, bo praca rzeczywiście jest wyjątkowo stresująca. Dyspozytor przyjmuje zgłoszenie i wysyła na miejsce wypadku ratowników. To właśnie on wysłuchuje wszystkich żali pacjentów.
Bez przerwy musimy sobie radzić z niecierpliwością, złością i pretensjami dzwoniących - przyznaje Mirosław Możdżeń, który pracuje jako dyspozytor od 17 lat. Gdy druga strona nie słucha, tylko krzyczy, ciężko nam wytłumaczyć, dlaczego karetka jeszcze nie przyjechała. Nic dziwnego, że czasem dyspozytorom puszczają nerwy. Zwłaszcza, gdy dzwonią ludzie pod wpływem alkoholu i aż ucho więdnie od słuchania obelg.
Mimo to, psycholodzy na razie nie są rozchwytywani. W ostatnich dniach udzielili pracownikom pogotowia zaledwie kilkunastu porad. Najważniejsze, że takie wsparcie mamy i że w razie potrzeby możemy z niego skorzystać - podkreśla Możdżeń. Sam z terapeutą jeszcze nie rozmawiał, bo - jak twierdzi - kilkanaście lat pracy w zawodzie już go uodporniło.
Ewelina Oleksy