Pracownice poczty wyłudzały, a bank ścigał emerytów
Co najmniej 150 tys. zł wyłudziły w ciągu pół roku trzy pracownice bytomskiej poczty i współpracująca z nimi oszustka. Posługując się danymi innych osób, głównie emerytów, kobiety zaciągały pięciotysięczne kredyty.
O zatrzymaniu kierowniczki placówki pocztowej w Bytomiu-Miechowicach, dwóch kasjerek oraz ich wspólniczki, poinformował oficer prasowy bytomskiej policji, asp. sztabowy Adam Jakubiak. - Zgromadzone dowody wskazują, że kobiety sfałszowały dokumentację kredytową co najmniej w 30 przypadkach. Niewykluczone jednak, że było ich więcej. Podejrzewamy też, że kierowniczka poczty mogła mieć związek z "lewymi" kredytami również w placówce, gdzie poprzednio pracowała - powiedział rzecznik.
Policjanci ustalili, że "mózgiem" przestępczego procederu była 53-letnia mieszkanka Bytomia, która zdobywała dane personalne rzekomych kredytobiorców - w większości emerytów. Następnie przekazywała je telefonicznie kierowniczce poczty, a ta sporządzała dokumentację potrzebną do wypłaty pieniędzy. Zwykle była to kwota około 5 tysięcy złotych. Kasjerki, także niezgodnie z prawem, wypłacały je 53-latce.
Oszustwo i wyłudzanie pieniędzy wyszło na jaw, gdy do banku udzielającego kredytów zgłosiły się osoby, którym bank wysłał monity w sprawie niespłacanych rat pożyczki.
Podejrzanym o oszustwo kobietom grozi do ośmiu lat więzienia. Kierowniczka poczty musi zapłacić dwa tysiące złotych poręczenia majątkowego. Kasjerki poczty będą odpowiadać z wolnej stopy. Wobec głównej podejrzanej nie zastosowano na razie żadnej sankcji, bo choruje.