"Praca u doktora G. to moje najgorsze doświadczenie"
Warszawski sąd rozpoczął w poniedziałek nowy wątek w procesie dr. Mirosława G., byłego ordynatora kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie - mobbingu wobec podwładnych.
Prokuratura zarzuca doktorowi m.in. znęcanie się psychiczne nad podległymi lekarzami, zastraszanie i poniżanie personelu, utrudnianie podnoszenia kwalifikacji zawodowych, limitowanie prawa do wypoczynku. G. nie przyznaje się do zarzutów.
Pierwszym świadkiem-pokrzywdzonym był Łukasz Ch. (34 lata), młodszy asystent. - Podstawową motywacją do pracy był strach, strach o pieniądze - zaczął. Goła pensja kardiochirurga to było jakieś 1,2 tys. zł. Dorobić można było na dyżurach, a przede wszystkim premiach. - Wysokość premii zależała od doktora G. i nie rządziły nią żadne reguły, a ograniczenie liczby dyżurów było formą kary - podkreślał.
- Wyszydzał mnie, moich kolegów i pielęgniarki – zeznawał z kolei 37-letni Michał K. - Władza jego była absolutna.Praca u dr. G. była jednym z gorszych doświadczeń w moim życiu.
- Pracowaliśmy całymi tygodniami, praktycznie nie wychodząc ze szpitala. Cały czas bałem się, że moje zarobki zostaną zredukowane – zeznawał z kolei Adam K.
Wszyscy z podwładnych doktora G., którzy zeznawali w poniedziałek, zrezygnowali z współpracy z nim.