Praca sezonowa w Hiszpanii
W tym roku w Hiszpanii przy zbiorze truskawek w prowincji Huelva zostało zatrudnionych 5 tys. Polek i 1 tys. Rumunek. Kobiety - jak podają lokalne media - odebrały zatrudnienie około 6 tys. Marokańczyków i Algieryczyków , którzy do tej pory zbierali truskawki na tych samych planatacjach.
Pozbawieni pracy i środków do życia Marokańczycy - jak podaje pozarządowe stowarzyszenie Huelva Acoge - wałęsają się po okolicy w poszukiwaniu pracy, wybierają resztki żywności ze śmietników lub żyją z pomocy organizacji charytatywnych. Zdarzają się także napady, próby gwałtu oraz zastraszanie Polek w ich tymczasowych miejscach zamieszkania. Wzrosła także liczba włamań i napadów rabunkowych. Na plantacjach truskawek wzmocniono obecność gwardii cywilnej.
Carmelo Romero, burmistrz Palos de Frontera w prowincji Huelva, ostrzega przed możliwością wybuchu konfliktu społecznego. Do frustracji pozbawionych pracy i miejsca zamieszkania Marokańczyków dochodzą różnice kulturalne i obyczajowe. Polki pracujące w słońcu na plantacjach nie zakrywają swoich ciał tak szczelnie, jak Marokanki.
Według Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Szczecinie, to rząd hiszpański zaproponował polskiemu Ministerstwu Pracy zatrudnienie Polek do pracy sezonowej w Hiszpanii. Jak przypuszczają urzędnicy, za propozycją tą kryje się hiszpańsko-marokański konflikt dyplomatyczny (którego podłożem jest spór o status Sahary Zachodniej oraz problemy z przedłużeniem bilateralnej umowy w sprawie rybołówstwa).
Pracujące w Hiszpanii Polski skarżą się także na złe warunki bytowe oraz nieuczciwość i nierzetelność niektórych pracodawców. Zabierali oni np. kobietom paszporty, nie płacili wynagrodzenia na czas, potrącali pieniądze na dodatkowe bezpieczenia i dawali do podpisania umowy w języku hiszpańskim.
Kobiety skarżyły się również, że nie mają dostępu do wody pitnej. Do picia i do mycia dostają tylko wodę, w której wcześniej płukane były truskawki. Twierdzą ponadto, że ambasada polska w Madrycie odmówiła im udzielenia pomocy.
Notatkę od służb konsularnych w Hiszpanii w sprawie Polek otrzymał Dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Szczecinie Krzysztof Derbiszewski. Jestem zdziwiony uogólnieniem, ponieważ konsul skontrolował 5 spośród 100 plantacji, na jakie wyjechały kobiety - powiedział.
Derbiszewski poinformował, że do jego urzędu trafiło 12 skarg kobiet, lecz spodziewa się, że może być ich więcej. Zaznaczył jednak, że jest to niewielki procent wobec ponad 1000 kobiet z całego Zachodniopomorskiego, które otrzymały pracę w Hiszpanii.
Miesięczne wynagrodzenie za pracę sezonową, oferowane przez hiszpańskich pracodawców, to około 2,5 tysiąca zł. Pracodawcy opłacają zakwalifikowanym kobietom koszty podróży w jedną stronę. Koszty utrzymania na miejscu i powrotu muszą już pokryć pracownicy. (mk)