Pozytywny przekaz i wizja politycznej wojny domowej. Tak KO chce walczyć o zwycięstwo Trzaskowskiego
Próba zjednania koalicji rządowej, propozycje dla wyborców Trzeciej Drogi, Lewicy, ale również Konfederacji, mobilizacja niezdecydowanych, podniesienie frekwencji m.in. w bastionach KO – to wstępny plan sztabowców Rafała Trzaskowskiego na finisz kampanii. Zamierzają też przekonywać, że przegrana to polityczna wojna domowa i powrót PiS do władzy.
Politycy Koalicji Obywatelskiej od poniedziałkowego poranka stają przed dylematem, jak rozkładać akcenty przed drugą turą wyborów prezydenckich: czy skupić się przede wszystkim na przekazie pozytywnym, czy ostrzegać przed wizją prezydentury Karola Nawrockiego, która dla obozu rządzącego może oznaczać koniec koalicji 15 października i politycznej zmiany, którą rozpoczęli w 2023 roku. Sztabowcy Rafała Trzaskowskiego nie chcą wprost mówić, czy mają gotową strategię na wyborczą dogrywkę i wyciągają gotowy scenariusz, czy będą dopiero ją tworzyli. Z zapowiedzi wynika, że niezmiennym elementem będą spotkania z wyborcami.
- Gwałtownej zmiany strategii nie będzie. Z całą pewnością Rafał Trzaskowski będzie kontynuował rozmowy z wyborcami w całym kraju. Przeanalizujemy dokładnie wyniki, żeby celnie uderzać, tam, gdzie jest szansa na pozyskanie głosu niezdecydowanych wyborców. No i w niedzielę wielki marsz, który zacznie się na placu Bankowym i będzie szedł ulicą Marszałkowską – zapowiada w rozmowie z WP Dorota Łoboda.
Posłanka KO przyznaje, że martwi ją to, że łącznie koalicja 15 października nie osiągnęła satysfakcjonującego wyniku. Szymon Hołownia uważa, że nie da się go zinterpretować inaczej niż jako żółtą kartkę dla koalicji. Dorota Łoboda się z tym nie zgadza.
- Wynik Szymona Hołowni nie jest żółtą kartką dla rządu, ale ten wynik jest dużo poniżej oczekiwań. Być może nie sprawdziła się strategia krytykowania rządu. Szymon Hołownia jest postrzegany jako element koalicji 15 października i element obozu rządowego. To, co udało mu się pięć lat temu, kiedy był postrzegany jako nowość, nie udało się tym razem - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaki los czeka Hołownię? Migalski: To jest fatalny wynik
Pozytywne zaskoczenie ruchem Hołowni
Mimo różnic w ocenie wyniku, politycy Koalicji Obywatelskiej przede wszystkim zwracają uwagę na to, że Szymon Hołownia już podczas wieczoru wyborczego wyraził wsparcie dla Rafała Trzaskowskiego. Marszałek Sejmu podkreślił, że trzeba dać mu szansę. Politycy PO nieoficjalnie mówią o pozytywnym zaskoczeniu i mają nadzieję, że to pierwszy z akcentów ze strony marszałka Sejmu i jego formacji. – Bez Rafała Trzaskowskiego postulaty Trzeciej Drogi nie mają szans na realizację – podkreśla jeden ze sztabowców.
- Na pewno zachowanie Szymona Hołowni jest dla nas bardzo ważne. Bardzo szybko podjął decyzję o pełnym wsparciu Rafała Trzaskowskiego. Oprócz tego dużo politycznych spotkań i niespodzianek przed nami. Adrian Zandberg słusznie powiedział, że wyborcy to nie jest worek z głosami. Każdy ma jeden głos i każdego trzeba przekonywać. Mnóstwo roboty przed nami, bo widać, że nic nie jest rozstrzygnięte. Wszystko zaczyna się od nowa – mówi WP Agnieszka Pomaska.
Koalicja Obywatelska akcentuje również jednoznacznie wsparcie Władysława Kosiniaka-Kamysza i PSL. Nie tylko podczas wieczoru wyborczego, ale także w poniedziałek przed pomnikiem Wincentego Witosa w Warszawie. O poparciu Lewicy Rafał Trzaskowski ma rozmawiać z Magdaleną Biejat już w najbliższych godzinach. Według nieoficjalnych informacji mają dyskutować o postulatach, które zyskają jego wsparcie.
Agnieszka Pomaska podkreśla, że sztab Rafała Trzaskowskiego będzie walczył również o wyższą frekwencję w bastionach. - Zwróciłam uwagę, że u mnie w Trójmieście - chyba pierwszy raz od dawna - frekwencja w Gdyni była nieco niższa niż w Gdańsku. To pokazuje, że wciąż jest potencjał w miastach, gdzie twardy elektorat Rafała jest wysoki - mówi. Rzeczywiście w Gdańsku frekwencja wyniosła 75,79 proc., a w Gdyni 74,50 proc. – Wspomnę jeszcze, że Gdańsk surowo ocenił swojego mieszkańca Karola Nawrockiego – dodaje Pomaska. Kandydat PiS zdobył tam 16,83 proc.
"Nadzieja w marszu"
Politycy KO nieoficjalnie przyznają, że dużą nadzieję wiążą z niedzielnym marszem. Liczą, że wywoła efekt synergii, dlatego chcieliby, żeby liderzy koalicji 15 października stanęli obok siebie, by jasno pokazać, że bez zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego nie będzie możliwe przeprowadzenie zmian, na które wyborcy Tuska, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Czarzastego w zniecierpliwieniu czekają od półtora roku.
– Niektórzy być może uznali, że już nie warto czekać, ale bez tej szansy nie będziemy w stanie dokończyć właściwie niczego – mówi jeden z naszych rozmówców.
To, co łączy polityków koalicji rządzącej, to obawy przed ewentualną kohabitacją z Karolem Nawrockim, bo to najprawdopodobniej oznaczałoby początek końca projektu 15 października. Nikt wśród rządzących nie ma wątpliwości, że Nawrocki będzie grał na przyspieszone wybory i koalicję PiS i Konfederacji. - Mimo różnic, wszyscy jedziemy na tym wózku. Jeśli ta druga tura nas nie scali, to może nie być już okazji, by dyskutować o niuansach, które nas dzielą – przekonuje jeden z członków rządu w nieoficjalnej rozmowie z WP.
- Karol Nawrocki to nie jest żaden kandydat obywatelski. Ma pomóc Kaczyńskiemu wrócić do władzy. Nie mam żadnych wątpliwości. Gdyby wygrał, byłby prezydentem, który będzie w wiecznym sporze w rządzie za wszelką cenę. Nie będzie mowy o żadnej współpracy. Dlatego przed nami jest bardzo ważny wybór: czy będziemy mieli wojnę domową, czy wreszcie dokończymy zmiany. Czy będziemy mieli uczciwych ludzi u władzy, czy będziemy mieli PiS. I uważam, że to nie jest straszenie tylko pokazywanie prawdy – twierdzi Agnieszka Pomaska.
Według oficjalnych wyników podanych przez PKW zwycięzcą I tury wyborów prezydenckich jest Rafał Trzaskowski z 31,36 proc. poparcia. Na drugim miejscu znalazł się Karol Nawrocki z 29,54 proc. głosów. Różnica pomiędzy kandydatami wyniosła 356 993 głosy. Na trzecim miejscu znalazł się Sławomir Mentzen z 14,81 proc. Dalej: Grzegorz Braun, na którego głos oddało 6,34 proc. osób, Szymon Hołownia z 4,99 proc., Adrian Zandberg z 4,86 proc. i Magdalena Biejat z 4,23 proc.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski