Pożyczali, wyzyskiwali, wymuszali; ruszył proces
Przed łódzkim sądem stanęło pięć osób oskarżonych m.in. o udział w zorganizowanej grupy przestępczej, która zajmowała się tzw. lichwą i wymuszeniami rozbójniczymi. Grożą im kary do 10 lat więzienia.
07.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 17:03
Sąd - na wniosek prokuratury - zdecydował, że proces będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami, ponieważ jego jawność "mogłaby naruszać dobre obyczaje".
Proces jednak formalnie nie ruszył - nie odczytano aktu oskarżenia. Sąd chce bowiem ustalić, czy stan zdrowia jednego z oskarżonych pozwala na jego udział w rozprawach; sąd powołał m.in. biegłego laryngologa, ale chce zasięgnąć opinii jeszcze jednego specjalisty.
Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. domniemany szef gangu 58-letni Andrzej J. ps. Krojczy, 51-letni Sławomir K. oraz 42-letni Maciej C. Ta trójka została doprowadzona na rozprawę z aresztu.
Z wolnej stopy odpowiadają 35-letni syn szefa grupy Marcin J. oraz 27-letnia Aleksandra B., która według prokuratury miała pomóc w wymuszeniu rozbójniczym.
Czterem oskarżonym prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która działała w latach 2003-2009 na terenie m.in. Łodzi i Bydgoszczy. Odpowiadają oni za "wyzyskiwanie przymusowego położenia" osób, którym udzielano pożyczek, stosowanie wobec nich przemocy oraz wymuszenia rozbójnicze.
Jak ustalono, Andrzej J. działał w branży parabankowej od początku lat 90. i z "lichwy" uczynił sobie stałe źródło dochodu. Ponieważ tego rodzaju działalność przynosiła duże zyski, "Krojczy" wciągnął do niej kilka innych osób i zbudował zorganizowaną grupę przestępczą. Lichwiarze pożyczali pieniądze na wysoki procent.
Ich klientami byli głównie biznesmeni, którzy popadli w tarapaty finansowe, oraz osoby uzależnione od hazardu. Według prokuratury jeden z biznesmenów pożyczył 20 tys. zł na 15% miesięcznie. Zanim otrzymał pieniądze, został zmuszony do podpisania umowy kupna-sprzedaży maszyn produkcyjnych ze swojego zakładu. Następnie te maszyny gang mu wydzierżawiał. Inna osoba pożyczyła na jeden dzień 5 tys. zł, a następnego dnia musiała oddać 7 tys. zł.
Ponieważ większość kredytobiorców nie była w stanie zwrócić takich pieniędzy, grupa wymuszała ich zwrot groźbami. Zdaniem śledczych, zastraszano dłużników, bito, grożono zgwałceniem żony lub córki, zabierano im nieruchomości czy samochody.
Podczas przeszukań policjanci znaleźli u podejrzanych trzy sztuki broni, w tym karabin z okresu II wojny światowej; odzyskali tez samochód, który został zabrany jednemu z pokrzywdzonych. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono m.in. mercedesa wartego 70 tys. zł, 13 tys. zł w gotówce oraz zabytkowy obraz.