Pozostawiony bez opieki 7‑latek zginął w pożarze
Pozostawiony w domu bez opieki siedmioletni
chłopiec zginął w nocy z poniedziałku na wtorek w wyniku pożaru w
Zabrzu. Gdy pojawił się ogień, matki dziecka i jej konkubenta nie
było w mieszkaniu. Zatrzymała ich policja. Oboje byli pod wpływem
alkoholu.
27.01.2009 | aktual.: 27.01.2009 07:55
- Długotrwała reanimacja była nieskuteczna. Chłopczyk prawdopodobnie zmarł w wyniku zaczadzenia - powiedział oficer dyżurny stanowiska kierowania śląskiej straży pożarnej.
Strażacy i policjanci otrzymali zgłoszenie o pożarze po północy. Powiadomili ich sąsiedzi. Ogień pojawił się w mieszkaniu na parterze trzypiętrowego budynku przy ulicy Rataja. Gdy na miejsce dotarła straż pożarna, chłopiec był już wyniesiony z mieszkania.
Jak powiedział rzecznik zabrzańskiej policji, Marek Wypych, chłopca wyniósł konkubent matki dziecka, kiedy oboje wrócili do domu. Chłopiec leżał nieprzytomny w łazience, pożar był w pokoju. Spaliły się zaledwie 4 metry powierzchni, straty są niewielkie.
Policjanci podejrzewają, że chłopiec, obudzony np. przez dym, obudził się i poszedł do łazienki. Prawdopodobnie jednak dawka tlenku węgla, którą wcześniej przyswoił jego organizm, okazała się śmiertelna. Przyczyna pożaru nie jest na razie znana.
27-letnia matka chłopca i jej 25-letni konkubent zostali zatrzymani przez policję. Wyszli z domu na półtorej godziny, gdy dziecko spało. Poszli do sklepu, prawdopodobnie, jak podejrzewają policjanci, po alkohol. Na pewno jeszcze tego nie wiadomo, bo zatrzymani nie zostali dotąd przesłuchani.
Badanie trzeźwości wykazało u matki ponad 0,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, u konkubenta ok. 1,4 promila. We wtorek zatrzymani będą przesłuchani. Niewykluczone, że usłyszą zarzuty niedopełnienia obowiązku opieki nad dzieckiem. Wówczas groziłoby im 5 lat więzienia.