Pozorny "chaos" może okazać się "porządkiem"
To, co wydaje się "chaosem" może okazać się "porządkiem" po zmianie sposobu konceptualizacji. W tym szczególnie - zmianie założeń ontologicznych, co w danej sytuacji jest "realne" (czytaj - posiadające moc sprawczą). I co w tej sytuacji oznaczają terminy "kontrola" i "zmiana". Niekiedy, jak w wypadku rozumienia "idei" porządku w Traktacie Lizbońskim konieczna jest rewizja epistemologicznych fundamentów myślenia i uznanie, że w warunkach złożoności i sieciowości (gdy regulowana realność nie jest już systemem), konieczne jest wprowadzenie elementów logiki wielowartościowej.
18.02.2010 | aktual.: 24.02.2010 13:14
Jak pokazywałam w "Antropologii Władzy" (2009), chodzi między innymi o procesualność, ontologizację czasu, synkretyzm, paradoksalną dialektykę bez możliwości i potrzeby syntezy oraz - nowy stosunek do konfliktów, których nie próbuje się już eliminować. A także - nieliniowość, z odmiennymi zasadami (a nawet - metodologią) regulacji na różnych poziomach. W UE jest to "dworkinowskie" (taoistyczne?) podejście na poziomie całej Unii i "hartowskie" (konfucjańskie?) podejście w sferze norm na poziomie krajów członkowskich. Przy równoczesnym wykorzystywaniu metodologii obu: synkretyzmu pierwszego podejścia i nacisku na meta-regulację drugiego (dziękuje Wł. Jóżwickiemu za sugestię na temat Dworkina!).
Niekiedy dostrzeżenie "porządku" w - pozornym - "chaosie" wymaga zmiany skali rozumowania. To, co koroduje porządek i systemowość na poziomie państwa i gospodarki (np. przemoc strukturalna wymuszana przez globalizację i wprowadzająca do krajów postkomunistycznych instytucje z innej fazy rozwoju) jest funkcjonalnym i "logicznym" mechanizmem porządku rynkowego w szerszej skali. Patrz: Staniszkis "Władza globalizacji", 2003.
Przeżywanie czegoś jako "porządku" lub "chaosu" wiąże się nie tylko z założeniami ontologicznymi, ale także z tradycją intelektualną. Na przykład postsekularyzm Karty Praw Podstawowych, z synkretyzmem równoprawnych (choć pozostających wobec siebie w napięciu) systemów wartości, z odmawianiem któremukolwiek z nich absolutnego statusu, jest "chaosem" z perspektywy umiarkowanego, tomistycznego "realizmu" (jak w Polsce) i "porządkiem", z perspektywy której doszło do nominalistycznego przełomu. Tylko bowiem z tej drugiej można dostrzec, że neokantyzm KPP stanowi próbę innej, niż Hobbesa odpowiedzi na uśmiercenie tzw. uniwersaliów w sferze moralności. Hobbes sugerował, że skutkiem jest nieuchronna arbitralność władzy. KPP ogranicza ową arbitralność do sfery określenia obowiązujących wszystkich standardów minimalnych. A sama koncentruje się na próbie odtworzenia fundamentów porządku poprzez neokantowskie założenie, iż pewne normy mają ów uniwersalny status, choć pozbawiony ontologicznego uzasadnienia i tym samym -
absolutnego charakteru.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski