Polska"Poznałem Havla w deszczu"

"Poznałem Havla w deszczu"

To był rok 1978. Rzecz działa się na Śnieżce. Ze strony KSS KOR było 10, może nawet 12 osób. Reprezentacja czechosłowacka była jeszcze liczniejsza. Przypominam sobie, że pogoda była koszmarna. Padał śnieg z deszczem - wspomina początki współpracy z czeską opozycją Zbigniew Romaszewski, były senator.

19.12.2011 | aktual.: 19.12.2011 09:17

Vaclav Havel to postać, która wiąże się z zawiązaniem współpracy KSS KOR i Karty 77. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. To był rok 1978. Rzecz działa się na Śnieżce. Ze strony KSS KOR było 10, może nawet 12 osób. Reprezentacja czechosłowacka była jeszcze liczniejsza. Przypominam sobie, że pogoda była koszmarna. Padał śnieg z deszczem. Pomijając pogodę i wszystkie inne zagrożenia zdecydowaliśmy się przejść na czeską stronę. Tam kontynuowaliśmy rozmowy w schronisku. To spotkanie przyniosło bardzo poważne efekty. Rozpoczęła się systematyczna współpraca, która przetrwała aż do czasu zwycięstwa demokracji.

Wynikiem naszej współpracy było powstanie i rozwój Solidarności Polsko-Czechosłowackiej z główną siedzibą we Wrocławiu. To była intensywna współpraca. Przemycaliśmy przez granicę wydawnictwa, powielacze. Dzieliśmy się doświadczeniami. Spotkań było wiele. Współpraca była o tyle owocna, że wszyscy się zaprzyjaźniliśmy.

Powstała idea budowania międzynarodówki opozycji w krajach komunistycznych. Kiedy w 79 roku nawiązałem kontakty z grupą Sacharowa w Moskwie, to jedną z naszych pierwszych inicjatyw było zajęcie stanowiska w sprawie represji, które dotykały opozycję czechosłowacką.

Nasze relacje z ludźmi z Karty 77, w tym z Havlem miały charakter osobisty. Z tamtego czasu w pamięci zapadło mi szczególnie jedno wydarzenie. Kiedy w 1983 roku siedziałem w więzieniu, na wolność wyszedł właśnie Havel. Mieli tam wielką uroczystość z tej okazji. I potem nagle na Mokotów dotarła do mnie pocztówka z życzeniami wszystkiego najlepszego. Podpisali ją przyjaciele właśnie z Karty 77 z Havlem na czele. Tę kartkę zachowałem na pamiątkę.

Epilogiem naszej znajomości było wielkie spotkanie zwycięstwa, które, jak to na początku, odbyło się w Sudetach. Tylko że wówczas Vaclav Havel był już prezydentem, a my, byli opozycjoniści byliśmy posłami, senatorami.

Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl: Zapłacimy Włochom za hazard

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)