Powstanie nowy cmentarz ofiar zbrodni katyńskiej
Ekshumacje polskich ofiar zbrodni katyńskiej pochowanych w lesie w Bykowni pod Kijowem ruszą w przyszłym tygodniu - poinformował prof. Andrzej Kola, który kieruje zespołem poszukiwawczym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM). Ekshumacje mają być ostatnim etapem przygotowań do otwarcia w Bykowni cmentarza ofiar NKWD, którego część będzie nekropolią polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
- Zgoda ukraińskich władz na ekshumacje zostanie wydana w środę bądź w czwartek. W Wielki Piątek żadnych robót prowadzić nie będziemy, więc wszystko wskazuje na to, że przystąpimy do nich dopiero we wtorek, po Wielkanocy - powiedział Kola.
Archeolodzy ROPWiM przyjechali do Bykowni tydzień temu. Prace na cmentarzysku ofiar NKWD rozpoczęli od odtworzenia tzw. siatki archeologicznej, która pozwoliła im na zlokalizowanie miejsc pochówków, odnalezionych w trakcie poszukiwań prowadzonych tu ostatnio przez stronę polską w 2007 roku. Odkryto wówczas 200 masowych grobów.
Ekshumacje mają być ostatnim etapem przygotowań do otwarcia w Bykowni cmentarza ofiar NKWD, którego część będzie nekropolią polskich ofiar zbrodni katyńskiej. W marcu sekretarz ROPWiM Andrzej Krzysztof Kunert wyraził nadzieję, że do otwarcia tego cmentarza może dojść w kwietniu 2012 roku.
Temat ten był poruszany w ubiegłym tygodniu podczas wizyty premiera Donalda Tuska w Kijowie. Ukraiński premier Mykoła Azarow zadeklarował wówczas, że decyzje w sprawie budowy cmentarza w Bykowni już zapadły, a przygotowania do jego otwarcia odbywają się zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami ze stroną polską.
W Bykowni pochowano ok. 150 tysięcy ofiar komunizmu różnych narodowości, w tym ok. 3,5 tys. polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
Masowe groby we Włodzimierzu Wołyńskim nie są miejscem pochówku ofiar zbrodni katyńskiej
Masowe groby we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie najprawdopodobniej nie są miejscem pochówku ofiar zbrodni katyńskiej - powiedział prof. Andrzej Kola z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Stawiam tezę, że możliwe jest, że spoczywają tam osoby zamordowane na podstawie rozkazu katyńskiego, ale jest to niepewne - powiedział Kola, który kieruje obecnie pracami poszukiwawczymi w lesie w Bykowni pod Kijowem, gdzie spoczywa m.in. ok. 3,5 tys. polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
- To miejsce jest nam znane od ponad 10 lat. We Włodzimierzu Wołyńskim więziono ok. 300-400 Polaków z listy katyńskiej, ale następnie zostali oni najprawdopodobniej wywiezieni do Kijowa, Charkowa, bądź Chersonia - dodał profesor.
Dwa dni temu portal Itvl.pl doniósł, że ukraińscy archeolodzy potwierdzili, iż grodzisko we Włodzimierzu Wołyńskim skrywa masowe groby Polaków. W raporcie opublikowanym w styczniu 2010 r. Ukraińcy napisali, że po badaniach przeprowadzonych georadarem doszli do wniosku, iż może tam być pochowanych około tysiąca naszych rodaków. Portal powtórzył przypuszczenia z 2008 r., iż spoczywające we Włodzimierzu osoby mogą być ofiarami zbrodni katyńskiej.
O tym, że we Włodzimierzu Wołyńskim nie są pochowani oficerowie z listy katyńskiej mówił w 2009 r. ówczesny sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Sprawą tą zajmowała się wówczas "Rzeczpospolita". Pisała wtedy, że w grobach we Włodzimierzu odnaleziono elementy polskiego umundurowania, m.in. pasy, guziki, pagony, szczątki płaszczy. Ofiary mordowano w ten sam sposób, co w Katyniu - strzałem w tył głowy, używano też identycznej jak w Katyniu amunicji.
W 2009 r. Przewoźnik nie zgadzał się z tą tezą. "Sprawę mogiły w grodzisku we Włodzimierzu Wołyńskim znamy i śledzimy od 12 lat. (...) Gościła już ona zresztą na łamach prasy. Wbrew informacjom z 'Rzeczpospolitej' nie są to groby osób z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Znamy losy tych ludzi. Ponad 3 tys. osób, których nazwiska figurują na tej liście - ze Lwowa, Stanisławowa, Taranopola, Łucka, także z Włodzimierza Wołyńskiego - zostało zgromadzonych w więzieniach zbiorczych m.in. w Kijowie i Charkowie. Tam też zginęli. Niewielka część szczątków odnalezionych we Włodzimierzu Wołyńskim należy do żołnierzy, większość to przedwojenni policjanci i osoby cywilne - świadczą o tym zachowane resztki ubrań i mundurów" - stwierdził Przewoźnik.