Powstanie nowy cmentarz ofiar zbrodni katyńskiej
Ekshumacje polskich ofiar zbrodni katyńskiej pochowanych w lesie w Bykowni pod Kijowem ruszą w przyszłym tygodniu - poinformował prof. Andrzej Kola, który kieruje zespołem poszukiwawczym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM). Ekshumacje mają być ostatnim etapem przygotowań do otwarcia w Bykowni cmentarza ofiar NKWD, którego część będzie nekropolią polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
18.04.2011 | aktual.: 18.04.2011 12:09
- Zgoda ukraińskich władz na ekshumacje zostanie wydana w środę bądź w czwartek. W Wielki Piątek żadnych robót prowadzić nie będziemy, więc wszystko wskazuje na to, że przystąpimy do nich dopiero we wtorek, po Wielkanocy - powiedział Kola.
Archeolodzy ROPWiM przyjechali do Bykowni tydzień temu. Prace na cmentarzysku ofiar NKWD rozpoczęli od odtworzenia tzw. siatki archeologicznej, która pozwoliła im na zlokalizowanie miejsc pochówków, odnalezionych w trakcie poszukiwań prowadzonych tu ostatnio przez stronę polską w 2007 roku. Odkryto wówczas 200 masowych grobów.
Ekshumacje mają być ostatnim etapem przygotowań do otwarcia w Bykowni cmentarza ofiar NKWD, którego część będzie nekropolią polskich ofiar zbrodni katyńskiej. W marcu sekretarz ROPWiM Andrzej Krzysztof Kunert wyraził nadzieję, że do otwarcia tego cmentarza może dojść w kwietniu 2012 roku.
Temat ten był poruszany w ubiegłym tygodniu podczas wizyty premiera Donalda Tuska w Kijowie. Ukraiński premier Mykoła Azarow zadeklarował wówczas, że decyzje w sprawie budowy cmentarza w Bykowni już zapadły, a przygotowania do jego otwarcia odbywają się zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami ze stroną polską.
W Bykowni pochowano ok. 150 tysięcy ofiar komunizmu różnych narodowości, w tym ok. 3,5 tys. polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
Spoczywający tam Polacy to ofiary mordu dokonanego na podstawie decyzji najwyższych władz ZSRR z 5 marca 1940 r.; tej samej, której skutkiem była śmierć w sumie ok. 22 tys. Polaków m.in. w Katyniu, Charkowie i Kalininie (obecnie Twer).
Masowe groby we Włodzimierzu Wołyńskim nie są miejscem pochówku ofiar zbrodni katyńskiej
Masowe groby we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie najprawdopodobniej nie są miejscem pochówku ofiar zbrodni katyńskiej - powiedział prof. Andrzej Kola z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Stawiam tezę, że możliwe jest, że spoczywają tam osoby zamordowane na podstawie rozkazu katyńskiego, ale jest to niepewne - powiedział Kola, który kieruje obecnie pracami poszukiwawczymi w lesie w Bykowni pod Kijowem, gdzie spoczywa m.in. ok. 3,5 tys. polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
- To miejsce jest nam znane od ponad 10 lat. We Włodzimierzu Wołyńskim więziono ok. 300-400 Polaków z listy katyńskiej, ale następnie zostali oni najprawdopodobniej wywiezieni do Kijowa, Charkowa, bądź Chersonia - dodał profesor.
Dwa dni temu portal Itvl.pl doniósł, że ukraińscy archeolodzy potwierdzili, iż grodzisko we Włodzimierzu Wołyńskim skrywa masowe groby Polaków. W raporcie opublikowanym w styczniu 2010 r. Ukraińcy napisali, że po badaniach przeprowadzonych georadarem doszli do wniosku, iż może tam być pochowanych około tysiąca naszych rodaków. Portal powtórzył przypuszczenia z 2008 r., iż spoczywające we Włodzimierzu osoby mogą być ofiarami zbrodni katyńskiej.
O tym, że we Włodzimierzu Wołyńskim nie są pochowani oficerowie z listy katyńskiej mówił w 2009 r. ówczesny sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Sprawą tą zajmowała się wówczas "Rzeczpospolita". Pisała wtedy, że w grobach we Włodzimierzu odnaleziono elementy polskiego umundurowania, m.in. pasy, guziki, pagony, szczątki płaszczy. Ofiary mordowano w ten sam sposób, co w Katyniu - strzałem w tył głowy, używano też identycznej jak w Katyniu amunicji.
W 2009 r. Przewoźnik nie zgadzał się z tą tezą. "Sprawę mogiły w grodzisku we Włodzimierzu Wołyńskim znamy i śledzimy od 12 lat. (...) Gościła już ona zresztą na łamach prasy. Wbrew informacjom z 'Rzeczpospolitej' nie są to groby osób z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Znamy losy tych ludzi. Ponad 3 tys. osób, których nazwiska figurują na tej liście - ze Lwowa, Stanisławowa, Taranopola, Łucka, także z Włodzimierza Wołyńskiego - zostało zgromadzonych w więzieniach zbiorczych m.in. w Kijowie i Charkowie. Tam też zginęli. Niewielka część szczątków odnalezionych we Włodzimierzu Wołyńskim należy do żołnierzy, większość to przedwojenni policjanci i osoby cywilne - świadczą o tym zachowane resztki ubrań i mundurów" - stwierdził Przewoźnik.