ŚwiatPowstanie iracka "rada rządząca", ale ataki nie ustają

Powstanie iracka "rada rządząca", ale ataki nie ustają

Co najmniej siedmiu żołnierzy
amerykańskich odniosło rany we wtorkowych atakach partyzantów
irackich, szczególnie aktywnych w Bagdadzie i na terenach
sunnickich na zachód i północ od stolicy. Tymczasem po trwającym
od maja impasie politycznym Amerykanie i przywódcy iraccy
osiągnęli porozumienie o utworzeniu irackiej "rady rządzącej".

Mnożące się napaści na Amerykanów skłoniły władze koalicyjne do wyznaczenia nagrody w wysokości 2500 dolarów za każdą informację, która doprowadzi do ujęcia osoby winnej śmierci żołnierza wojsk sojuszniczych lub funkcjonariusza policji irackiej.

Więcej nadziei na poprawę sytuacji można jednak wiązać z wiadomością, że siedem głównych partii politycznych Iraku zgodziło się wejść do "rady rządzącej", której skład amerykański cywilny administrator Iraku Paul Bremer ma ogłosić w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Rada nie tylko doradcza

Czołowy polityk iracki Adnan Paczaczi oświadczył, że 25-osobowa rada otrzyma także uprawnienia wykonawcze i nie będzie organem czysto doradczym, jak to w maju zapowiedział Bremer. "Rada będzie mianować ministrów i stanowić prawo w odniesieniu do waluty, oświaty, gospodarki i wszystkich innych dziedzin" - powiedział Paczaczi agencji Reutera. Dodał, że rada będzie współpracować z władzami koalicyjnymi do czasu utworzenia tymczasowego rządu irackiego.

Źródła koalicyjne potwierdziły, że rada otrzyma pewne pełnomocnictwa wykonawcze, choć będzie podlegać administracji sojuszniczej. Paczaczi, 79-letni polityk niezależny i były iracki minister spraw zagranicznych, który wrócił z emigracji w kwietniu, uchodzi za kandydata na przewodniczącego rady.

Irakijczycy potrzebują rządu

Bremer był początkowo gotów przyznać radzie tylko rolę doradczą, ale zmienił zamiar wobec sprzeciwu ugrupowań i wpływowych osobistości irackich. Wielu Irakijczyków wymienia brak irackiego rządu jako główne źródło frustracji i przyczynę wzrostu nastrojów antyamerykańskich w kraju.

Od 1 maja, kiedy prezydent George W. Bush ogłosił zakończenie głównych operacji wojskowych, w starciach i zamachach zginęło w Iraku 29 żołnierzy amerykańskich.

Meldunki o atakach partyzantów irackich, jak pisze Associated Press, napływają teraz niemal co godzina. Od niedawna posługują się oni także cięższą bronią, taką jak moździerze.

Husajn znowu apeluje

Telewizje arabskie nadały we wtorek kolejne nagranie dźwiękowe przypisywane obalonemu prezydentowi Iraku Saddamowi Husajnowi, zawierające apel do "wszystkich Irakijczyków, aby wypędzili najeźdźców", stosując "wszelkie środki", ale najlepiej operacje partyzanckie.

Kasetę z nagraniem przyniesiono do biura libańskiej stacji telewizyjnej LBCI w hotelu Palestine w Bagdadzie. W poniedziałek CIA podała, że z analizy głosu wynika, iż wcześniejszy taki apel przypisywany obalonemu władcy Iraku, nadany w piątek z kasety dźwiękowej przez telewizję Al-Dżazira, jest "najprawdopodobniej" wystąpieniem Saddama.

Mimo nasilania się akcji partyzanckich władze koalicyjne w Iraku powołały do życia dwie nowe rady miejskie - jedną w poniedziałek w Bagdadzie, a drugą w Nadżafie. Administracja kierowana przez Bremera ogłosiła też wstępny program gospodarczy, obejmujący ustanowienie niezależnego centralnego banku irackiego i zastąpienie - w październiku - banknotów z wizerunkami Saddama Husajna nowym tymczasowym pieniądzem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)