Powstanie coś większego niż Unia Wolności?
Jeszcze przed wyborami, lub tuż po wyborach powstanie coś większego niż Unia Wolności - zapowiedział w Krakowie przywódca partii Władysław Frasyniuk, gość "Salonu Polityki" w "Klubie Pod Jaszczurami".
03.02.2005 | aktual.: 03.02.2005 07:46
Wyjaśnił, że decyzja w sprawie terminu utworzenia nowej formacji jeszcze nie zapadła. Krytycznie wypowiedział się także o tzw. liście Wildsteina.
Unia Wolności musi dotrzeć do elektoratu, który myśli w kategoriach liberalnych i demokratycznych, i wykonać gigantyczną pracę, być może powinna pokonać taką samą drogę jak na samym początku, kiedy połączył się ROAD i Unia Demokratyczna, i stworzyć coś większego, coś, co jest w stanie wkroczyć na polską scenę polityczną jako partia o poglądach liberalno-demokratycznych - powiedział Frasyniuk.
Jak wyjaśnił, nowa partia centrowa nie powstanie "w wyniku koalicji między SdPl a Unią Wolności". Prawdę powiedziawszy, nie ma takiej partii, z którą moglibyśmy utworzyć koalicję, za to uważam, że są środowiska, i są osoby, po lewej i prawej stronie sceny politycznej, które gdyby wykazały się odwagą polityczną i gdyby zechciały się spotkać z nami w centrum, to ja gotów jestem realizować plan większy niż tylko plan Unii Wolności - powiedział.
Nie chciał jednak ujawnić bliższych szczegółów ani nazwisk osób, z którymi prowadzi rozmowy.
Jak podkreślił Frasyniuk, sam jest zainteresowany lustracją i dlatego chciałby, żeby "Instytut Pamięci Narodowej pokazał w sposób profesjonalny, na czym polegał system totalitarny, i by zadbał, aby nikomu nie stała się krzywda". Tymczasem - jego zdaniem - dziś Bronisław Wildstein, kiedyś walczący odważnie w trudnych czasach z totalitarnym systemem - publikując listę z zasobów IPN "wpisuje się w okaleczanie ludzi, których większość nie może skutecznie się bronić".
Zdaniem Frasyniuka, Unia Wolności, jako partia pozostająca poza parlamentem, nie jest widoczna społecznie i dlatego "jako pierwszy musi rozpocząć kampanię do parlamentu". Jako prezydenta wolałby jednak Lecha Kaczyńskiego, "bo to człowiek zasad". Inny kandydat, Donald Tusk, obdarzony niewątpliwym talentem politycznym, "tak naprawdę nie znalazł jeszcze swojego miejsca w polityce".