Powrót króla (żelatyny)

Kazimierz Grabek, zwany królem żelatyny,
uruchamia w Zgierzu pod Łodzią nową fabrykę. Zbudował ją m.in. z
wyłudzonych od państwa pieniędzy - pisze "Gazeta Wyborcza".

02.01.2004 | aktual.: 02.01.2004 06:31

Mowa o 8,5-milionowej pożyczce z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Jak ustaliła prokuratura po publikacjach "GW", pożyczka była nielegalna, a pieniądze przepadły.

Grabek (a formalnie spółki zarejestrowane na jego córkę) rusza z produkcją żelatyny w fabryce wybudowanej w zgierskiej części Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Potwierdzają to "Gazecie" prezes strefy Andrzej Ośniecki i Bogdan Borowiecki, powiatowy weterynarz ze Zgierza. W fabryce trwa rozruch technologiczny.

Na tę właśnie fabrykę Grabek dostał cztery lata temu wspomnianą pożyczkę z WFOŚ w Łodzi kierowanego przez polityków SLD i PSL. A ponieważ publiczne pieniądze nie mogły iść na prywatny biznes (produkcję żelatyny), tylko na ratowanie środowiska, wpisano w dokumentach, że w Zgierzu powstaje "zakład utylizacji odpadów poubojowych".

Aferę ujawniły na początku 2001 r. "Gazeta", "Rzeczpospolita" i "Polityka". Wtedy sprawą zajęła się prokuratura. W pełni potwierdziła ustalenia mediów: członkom zarządu i rady nadzorczej WFOŚ zarzuciła niegospodarność i zmarnowanie publicznych pieniędzy. WFOŚ zdążył przelać na konto Grabków tylko 8,5 mln zł, wypłatę półtora miliona zablokowano po publikacjach "GW".

Prokuratura ma jeszcze do przesłuchania kilku świadków. Na razie nie postawiła zarzutów ani Kazimierzowi Grabkowi, ani Annie Grabek.

Pieniądze przepadły. "Pożyczkobiorca nie spłaca rat kredytu. Fundusz nie odzyskał milionów do dziś" - potwierdza Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury Okręgowej w Łodzi.

W WFOŚ zmieniły się władze, ale nadal kontrolują go politycy PSL i SLD. Dlaczego Fundusz nie próbował egzekwować należności? Jerzy Szmit, obecny prezes Funduszu (z rekomendacji PSL): "Trzeba byłoby zająć majątek trwały, a to bezcelowe" - twierdzi. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)