Powrót do przeszłości
W Niemczech coraz bliższy realizacji jest
projekt budowy narodowego Centrum przeciw Wypędzeniom. Na pomysł
ten trudno patrzeć obojętnie - pisze w "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński.
15.07.2003 | aktual.: 15.07.2003 06:34
Dlatego - według niego - uzasadniony wydaje się niepokój sygnatariuszy apelu intelektualistów z Polski, Niemiec i kilku innych krajów Europy.
W Niemczech coraz częściej się zapomina, że wypędzenia Niemców były konsekwencją szaleńczej polityki hitlerowskiej, a decyzję o ich przeprowadzeniu podjęły zwycięskie mocarstwa. To oczywiście prawda, że wypędzenia dotknęły wielu niewinnych ludzi i że sprawcami tragedii wypędzanych byli także Polacy.
Ale trzeba też zauważyć, że zgodnie z niemieckim ustawodawstwem wypędzonymi są także członkowie rodzin żołnierzy wojsk okupacyjnych (najlepszym przykładem jest rodzina Eriki Steinbach, przewodniczącej Związku Wypędzonych, największej orędowniczki narodowego centrum). Czy naprawdę los rodzin okupantów, uciekających z terenów, które podbili, jest porównywalny z losem ofiar czystek etnicznych? - stawia pytanie komentator "Rz".
Jego zdaniem, w stosunkach polsko-niemieckich wiele udało się zrobić. Przede wszystkim coraz częściej potrafimy podejmować skierowane ku przyszłości projekty współpracy. To dobrze. Dlatego trzeba też jasno powiedzieć: powstanie w Berlinie narodowego centrum niemieckiego męczeństwa cofa nas w odległą przeszłość. To droga donikąd.