"Powołanie szefowej KRRiT przez prezydenta poparte opiniami prawnymi"
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta
Maciej Łopiński wyjaśnił, że prezydent Lech Kaczyński, powołując
przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, kierował się
opiniami prawnymi, określającymi to nowe uprawnienie prezydenta,
jako pochodne wymienionych w konstytucji prerogatyw głowy państwa,
nie wymagających kontrasygnaty premiera.
24.03.2006 | aktual.: 24.03.2006 13:20
Oczywiście przyjmujemy decyzję Trybunału Konstytucyjnego - zastrzegł Łopiński. Dodał, że po wydrukowaniu przez Dziennik Ustaw orzeczenia TK, Sejm powinien uchwalić nowelizację, na podstawie której KRRiT wybierze swojego przewodniczącego.
W czwartek Trybunał Konstytucyjny uznał, że powoływanie przewodniczącego KRRiT przez prezydenta jest sprzeczne z konstytucją, ponieważ brak jest do tego podstawy prawnej. Wiceszef PO Jan Rokita oświadczył w piątek, że prezydent powinien wyjaśnić, dlaczego powołał przewodniczącą KRRiT bez kontrasygnaty premiera, co - jego zdaniem - oznacza samowolne powiększenie kompetencji prezydenta.
Maciej Łopiński wyjaśnił, że są dwa rodzaje uprawnień prezydenta: takie, które wymagają kontrasygnaty premiera i takie, które jej nie wymagają. Te drugie są wymienione w konstytucji, jest wśród nich powoływanie członków KRRiT.
Jak jednak dodał, "oprócz uprawnień wymienionych enumeratywnie w konstytucji, jest jeszcze coś takiego jak uprawnienia pochodne, które można z nich wywieść".
Łopiński podkreślił, że na tej właśnie podstawie prezydent - bez kontrasygnaty premiera - powołuje marszałka seniora Sejmu, czy wyższych urzędników w Kancelarii Prezydenta, choć ich powoływanie nie jest wymienione w konstytucji, jako uprawnienie prezydenta, do którego nie jest wymagany podpis szefa rządu.
Z takich przesłanek nasi prawnicy wywodzili, że prezydent ma prawo powołać przewodniczącego KRRiT - powiedział Łopiński.
Zaznaczył, że Kancelaria dysponowała opiniami prawnymi, które co prawda mówiły o pewnych uchybieniach nowelizacji przyjętej przez Sejm w grudniu, jednak nie takich, które mogłyby spowodować zarzut niekonstytucyjności ustawy. Widzieliśmy również opinię zamówioną przez Kancelarię Sejmu, z której wynikało, że nie ma tutaj niebezpieczeństwa niekostytucyjności - dodał.
Łopiński zaznaczył też, że "padają głosy, że ustawa (medialna) to ustawa PiS". To nie jest ustawa PiS, tylko ustawa Sejmu i w dodatku dwa zakwestionowane artykuły dotyczące uprawnień KRRiT w sprawie przestrzegania norm etycznych i uprzywilejowania nadawców społecznych - to były artykuły, które zostały wprowadzone do pierwotnego projektu PiS przez LPR i Samoobronę - powiedział.
TK orzekł w czwartek, że niezgodne z konstytucją są zapisy tzw. ustawy medialnej przyznające KRRiT prawo do ochrony etyki dziennikarskiej, nadające przywileje nadawcom społecznym, a także rozwiązan ie polegające na rozwiązaniu poprzedniej Rady przed powołaniem nowej. Trybunał nie uchylił jednak całej ustawy.