Powodzianie bez skutku próbują ubezpieczyć majątek
Firmy ubezpieczeniowe wyciągnęły wnioski z nadużyć z polisami, do jakich dochodziło często w 1997 roku. Dlatego teraz blokują sprzedaż polis chroniących przed powodzią. A podnoszenie stawek i dodatkowe restrykcje dla niepewnych klientów mają ustrzec firmy przed finansowym krachem - pisze "Dziennik".
21.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 09:53
Od kilku dni najczęstszą reakcją ludzi mieszkających na terenach zagrożonych powodzią jest pukanie do drzwi towarzystw ubezpieczonych. W ostatniej chwili chcą ubezpieczyć majątek. Bez skutku.
Jak czytamy w "Dzienniku", agentów jednej z firm ubezpieczeniowych w całym kraju niemal zasypały w tym tygodniu zarządzenia z central ubezpieczalni: od 19 maja do 11 czerwca wyłączamy ryzyko powodzi ze sprzedaży nowych ubezpieczeń. Zarządzenie obowiązuje w całym kraju i dotyczy ubezpieczeń mienia firmowego.
- Żaden agent przy zdrowych zmysłach ubezpieczenia od powodzi teraz nie sprzeda - mówi gazecie pracownica agencji ubezpieczeniowej z Opola.
W czasie powodzi w 1997 roku powszechnym procederem była sprzedaż ubezpieczeń osobom, których domy już zostały zalane. Agent najzwyczajniej w świecie wystawiał dokument ze wsteczną datą, zgarniając przy okazji znaczną część wypłacanego potem klientowi odszkodowania. Jak mówi Krystyna Krawczyk z biura rzecznika ubezpieczonych, towarzystwa prawa nie łamią, bo ubezpieczenia są dobrowolne.