Powódź skaże kąpieliska w Zatoce Gdańskiej?
Zanieczyszczone wody Wisły kierują się na wschód. Tylko od wiatru zależy, czy nie zmienią kierunku. Mogą zagrozić czystości kąpielisk nad Zatoką Gdańską.
28.05.2010 | aktual.: 31.05.2010 09:36
Zanieczyszczone wody Wisły, które wpadają do Zatoki Gdańskiej, kierują się następnie na wschód. Nie zagrażają jednak plażom Mierzei Wiślanej. Płyną bowiem w dość dużej odległości od brzegu. Służby sanitarne są jednak w stałej gotowości, bo sytuacja może się zmienić. Podobnie naukowcy z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie. Analizują zdjęcia satelitarne, badając kierunki rozprzestrzeniania się skażonej wody w Bałtyku. Wszystko zależy od kierunku i siły wiatru - niewykluczone jest, że może ona popłynąć w kierunku Trójmiasta.
Na razie nie ma poważniejszych obaw, że zanieczyści ona plaże w popularnych w sezonie letnim kurortach.
- Nie boimy się tego - mówi Adrian Bogusłowicz, prezes zarządu Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej. - Jesteśmy daleko od Wisły. Gorzej może być w Mikoszewe. Boją się zaś turyści z Trójmiasta. Nie są pewni, czy uda się im wrócić z Mierzei Wiślanej do Gdańska, gdyby wzrosło zagrożenie na Wiśle.
Czarny scenariusz to zmiana kierunku wiatru - wówczas skażona woda płynęłaby w stronę Gdańska, Gdyni i Sopotu. - Kierunek przemieszczania się tej powodziowej masy wód może się łatwo zmienić - ocenia dr Marzenna Sztobryn, kierownik Biura Prognoz Hydrologicznych IMGW w Gdyni. - Wystarczy, że przejdzie nad naszym terytorium nawet niewielki front atmosferyczny.
Obecnie możliwość zaistnienia dużego skażenia środowiska czy wybuchu chorób u ludzi i zwierząt nie jest duża. Nie sprzyja temu dość chłodna jak na obecną porę roku pogoda. Byłoby gorzej, gdyby nadeszły gwałtowne upały. Na to się jednak nie zanosi. Przez najbliższy tydzień temperatury nie mają radykalnie wzrosnąć. Stan sanitarny wody w Wiśle jest kontrolowany codziennie. Badania prowadzi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Gdańsku.
- Codziennie pobierane są próbki wody z Wisły, w rejonie mostu w Kiezmarku - mówi Iwona Boruchalska, naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ. - Cząstkowe wyniki badań znamy już następnego dnia po południu, pełne po około tygodniu badań. Przed powodzią analizy przeprowadzaliśmy raz w miesiącu.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni pobrał w poniedziałek 24 maja próbki wody morskiej w rejonie ujścia Wisły - w miejscach, gdzie teraz rozprzestrzenia się w Zatoce Gdańskiej fala powodziowa. Wyniki analiz posłużą do porównania z próbkami pobranymi w terminie późniejszym. Wtedy dowiemy się, jaki wpływ na stan sanitarny morza i naszych plaż mają brudy, które trafiły do Zatoki Gdańskiej wskutek powodzi.
Wody z Wisły są bardzo zanieczyszczone mułami. Wyraźnie barwą wyróżniają się od toni bałtyckiej. Widać to dokładnie na fotografiach wykonanych z samolotu przez Morski Oddział Straży Granicznej w Gdańsku.
- Po powrocie Wisły do poprzedniego stanu może się okazać, że pozostałości po fali powodziowej stwarzają zagrożenie - ostrzega dr Andrzej Jagodziński, zastępca pomorskiego państwowego inspektora sanitarnego w Gdańsku. - W wodzie może pojawić się więcej zarazków.
Służby sanitarne zapewniają, że nie zostanie dopuszczone do użytku żadne kąpielisko morskie czy śródlądowe, jeżeli nie będzie pewności, że nie ma tam niebezpieczeństwa dla użytkowników. Wszystko ma być jasne przed sezonem turystycznym, do którego pozostał jeszcze miesiąc.
Jednocześnie służby epidemiczne przygotowują się do szczepień ochronnych przeciwko tężcowi. Kontakt nawet niewielkiej ranki z brudną wodą czy przedmiotem, który w niej się znajdował, może wywołać zakażenie. W Centralnej Bazie Rezerw Przeciwepidemicznych znajduje się 180 tys. dawek zastrzyków przeciwtężcowych. W magazynach wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych na terenie kraju znajduje się zaś dodatkowo 130 tys. dawek.
Szczepionka jest dostarczana do stacji zgodnie z procedurami: najpierw z Centralnej Bazy Rezerw Przeciwepidemicznych do wojewódzkich stacji sanitarnych, stamtąd zaś do powiatowych, następnie do punktów szczepień.
- Kto przypuszcza, że mógł zostać zarażony tężcem, niech czym prędzej zgłasza się do lekarza. Nie warto czekać - apelują służby sanitarne.
Eksperci nie zalecają prowadzenia szczepień przeciwko żółtaczce typu A ze względu na niewystępowanie na terenie Polski rezerwuaru wirusa.
Na razie pogoda nam sprzyja
Rozmowa z prof. Janem Marcinem Węsławskim, kierownikiem Zakładu Ekologii Morza Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie.
Panie Profesorze, jakie zmiany może spowodować w rejonie naszych nadmorskich plaż wiślana fala powodziowa?
- Nie powinno wydarzyć się nic nadzwyczajnego, jeżeli utrzyma się dotychczasowa pogoda. Teraz wiatry przeganiają na wschód wiślaną wodę wpływającą do Bałtyku. Przemieszcza się ona wzdłuż naszego wybrzeża, dość daleko od brzegu, w kierunku granicy rosyjskiej.
Czy nasze plaże są zagrożone skażeniem brudnymi wodami powodziowymi?
- Raczej na pewno nie zaszkodzą plażom w Trójmieście. Bardziej jest narażona Mierzeja Wiślana, ale mówię narażona, a nie zagrożona. Woda wiślana miesza się z morską. W dodatku jest dość zimno i wszelkie mikroorganizmy z szamb, których się obawiamy, bardzo szybko zginą. Bakterie już po upływie około doby stają się nieaktywne. Fala powodziowa wnosi ponadto do Bałtyku duże ilości azotu i fosforu, czyli nawozów spłukiwanych z pól. Efektem tego nadmiernego użyźnienia morza może być latem masowy zakwit sinic, ale to zjawisko też zależy od pogody: musi być ciepło i bezwietrznie.
A co musiałoby się stać, żeby fala powodziowa zagroziła plażom w Gdańsku?
- To bardzo czarny scenariusz rozwoju sytuacji i bardzo mało prawdopodobny. Żeby wody z Wisły zostały zepchnięte na zachód, przez dłuższy czas musiałby wiać wiatr z południowego wschodu. Takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko. Kierunki prądów morskich bywają zupełnie odwrotne: od Wisły na wschód.
Jak daleko docierają wody wiślane w Zatoce Gdańskiej?
- Na wschód nawet do kilkudziesięciu kilometrów od ujścia rzeki. Mogą też wypływać w kierunku Półwyspu Helskiego, ale po drodze są rozcieńczane słonawymi wodami morskimi i zawarte w nich bakterie są unicestwiane.
Jakiego rodzaju zanieczyszczenia wód powodziowych mogą być najgroźniejsze dla Zatoki Gdańskiej i plaż?
- Substancje olejowe i chemiczne. Nie słyszałem jednak, żeby doszło do katastrofy jakiegoś wielkiego zbiornika z ropą naftową czy z chemikaliami. Fala powodziowa zabiera zwykle nieczystości. Zawartość szamb to oczywiście nic przyjemnego, ale woda bardzo szybko to zneutralizuje.
Utonęło wiele zwierząt, czy one stanowią dla Zatoki Gdańskiej i plaż morskich jakieś poważne niebezpieczeństwo?
- Gdyby wiatry były w kierunku plaż, martwe zwierzęta wniesione z wodami wiślanymi do Bałtyku mogłyby zostać wyrzucone na brzeg. Są jednak specjalne służby, które natychmiast zajęłyby się utylizacją. Nie ma więc dużego powodu do zmartwień. Znaczącą barierą jest w tym przypadku tama we Włocławku.
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/DziennikBaltycki