PolskaPowiat gliwicki ofiarą unijnej statystyki

Powiat gliwicki ofiarą unijnej statystyki

Położony w sercu Górnego Śląska powiat
gliwicki jako jedyny w regionie nie został zaliczony do tzw.
obszarów restrukturyzowanych, co zablokowało tamtejszym gminom
drogę do części unijnych środków. Same Gliwice mogą z nich
korzystać, ale okoliczne miejscowości już nie.

27.04.2005 | aktual.: 27.04.2005 15:11

To paradoks negatywnie rzutujący na bilans pierwszego roku członkostwa Polski w Unii Europejskiej - narzekają samorządowcy, którzy szykowali projekty inwestycyjne dla obszarów restrukturyzowanych. Urzędnicy tłumaczą, że w tej sprawie niewiele można było zrobić - statystyka jest nieubłagana.

Wszystkiemu winne są kryteria Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego (ZPORR), który w pierwszym okresie członkostwa jest głównym kanałem transferu unijnych środków do gmin i powiatów. Część środków w ramach ZPORR przeznaczona jest właśnie na projekty na obszarach restrukturyzowanych. Chodzi o przeciwdziałanie ich marginalizacji społecznej i ekonomicznej.

Skorzystały z tego m.in. ponad 200-tysięczne Gliwice, które są powiatem grodzkim. Z miastem ściśle związane są okoliczne mniejsze miasta Pyskowice i Knurów oraz wsie należące do gliwickiego powiatu ziemskiego. Wielu ich mieszkańców pracuje w Gliwicach, a gospodarcze i społeczne skutki eksploatacji przemysłowej odczuwalne są tam na równi z tymi w mieście.

Jednak nie to, ale wyliczenia statystyczne były podstawą kwalifikacji do obszarów restrukturyzowanych. Tym sposobem powiat gliwicki został jedynym w województwie, którego nie zaliczono do tej kategorii.

Aby uzyskać status obszaru podlegający restrukturyzacji, powiat musiał spełniać dwa z trzech kryteriów: średnia stopa bezrobocia w latach 1999-2001 musiała sięgać co najmniej 15%, średni udział pracujących w przemyśle powinien przekroczyć 30%, a spadek liczby pracujących w przemyśle w relacji do spadku pracujących ogółem - przewyższać 50%. Okazało się, że powiat gliwicki nie spełnił kryteriów.

Bardzo długo biliśmy się o to - i powiat się bił, i Urząd Marszałkowski. Uważaliśmy, że to jest bardzo niesprawiedliwe, ale zostało tak, jak jest. Sprawa jest już zamknięta - powiedziała Elżbieta Bieńkowska, dyrektor Wydziału Programowania Rozwoju i Funduszy Europejskich Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Jedną z gmin powiatu gliwickiego, które nie mogą się starać o dofinansowanie projektów dla obszarów restrukturyzowanych, są liczące 19 tys. mieszkańców Pyskowice. Stanisław Kokot, naczelnik pyskowickiego Wydziału Architektury, Rozwoju i Promocji Miasta, uważa, że istotnie zaszkodziło to planom inwestycyjnym gminy.

Bezrobocie w tym mieście, które od lat 50. były "sypialną" dla pracowników dwóch gliwickich zakładów - Bumaru Łabędy i Huty Łabędy - wynosi blisko 25%. Głównym celem lokalnych władz jest dziś właśnie ściągnięcie inwestorów.

Wyznaczyliśmy strefy aktywizacji gospodarczej zlokalizowane przy głównych drogach wylotowych z miasta. Chcielibyśmy pozyskać środki na uzbrojenie tych terenów, na co gmina nie ma własnych pieniędzy. Moglibyśmy je mieć, gdyby powiat gliwicki został zaliczony do obszarów restrukturyzowanych - podkreśla Kokot.

Za paradoks uznał nie tylko to, że powiat gliwicki nie został uznany za obszar poddany restrukturyzacji, ale też to, że takim terenem są same Gliwice, które nie mają takich problemów z bezrobociem i korzystają z wielkich inwestycji, m.in. na terenie specjalnej strefy ekonomicznej.

Zaznaczył, że choć brak możliwości skorzystania ze środków dla obszarów restrukturyzowanych zawęził możliwości gminy w wykorzystaniu unijnych funduszy, Pyskowice nie zostały zupełnie pozbawione możliwości zabiegania o nie. Mają otrzymać m.in. pieniądze na infrastrukturę ochrony środowiska.

Na wsparcie obszarów podlegających restrukturyzacji (działanie 3.2 w ramach ZPORR) w latach 2004-1006 przewidziano w woj. śląskim 21 mln euro. Do tej pory wybrano 12 projektów na kwotę 66 mln zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)