Powell pozytywnie ocenia rozmowy z Phenianem, Kelly ostrzega
Amerykański sekretarz stanu Colin Powell pozytywnie ocenił wyniki ubiegłotygodniowej rundy rokowań w sprawie północnokoreańskiego programu atomowego, akcentując także "bezprecedensową" współpracę USA w tej kwestii z innymi krajami.
Powell wypowiadał się we wtorek wieczorem na spotkaniu w waszyngtońskim instytucie studiów azjatyckich. W tym samym czasie jego zastępca ds. azjatyckich James A. Kelly był przesłuchiwany w senackiej komisji spraw zagranicznych. Kelly, który przewodniczył delegacji USA na sześciostronne (z udziałem obu Korei, USA, Chin, Rosji i Japonii) rozmowy w Pekinie w sprawie północnokoreańskiego programu atomowego, zakomunikował, iż Phenian zgodził się na "wzięcie pod uwagę amerykańskiego żądania w sprawie demontażu programów wzbogacania uranu".
Jak wynika ze środowej relacji dziennika "New York Times", Kelly ostrzegł jednak, iż jego zdaniem "jest wielce prawdopodobne", że Korea Północna odzyskała już dla celów wojskowych pluton z wszystkich ośmiu tysięcy prętów paliwowych, składowanych w ośrodku atomowym w Jongbion. Taka ocena Kelly'ego - pisze nowojorska gazeta - oznacza, że nie jest wykluczone, iż Phenian wykorzystał przedłużające się rokowania z USA, by w tym samym czasie przyspieszyć realizację programu zbrojeń atomowych. Już po zakończeniu zeznań w senackiej komisji, Kelly zastrzegł, iż formalna ocena wywiadu, dotycząca północnokoreańskiego arsenału broni atomowej pozostaje niezmienna i można ją określić zdaniem: "Niczego nie wiemy z całą pewnością".
Prowadzone w Pekinie w ubiegłym tygodniu rokowania sześciostronne zakończyły się - według ocen obserwatorów - bez przełomu, jakkolwiek delegacja USA bezpośrednio po zakończeniu rozmów oceniła, że przybliżyły one cel, jakim jest rozbrojenie Phenianu. Chiński minister spraw zagranicznych Li Zhaoxing potwierdził, że osiągnięto porozumienie w sprawie utworzenia grup roboczych i ustalono, że trzecia runda rokowań odbędzie się też w Pekinie, w drugim kwartale tego roku, czyli do końca czerwca.
Szef chińskiej dyplomacji przyznał jednak, że "wciąż istnieją rozbieżności, nawet poważne rozbieżności".