Potomkowie kanibali mogą spać spokojnie
Choroby prionowe to - jak dotąd - porażka medycyny. Badania brytyjskich naukowców opisane w "Science" dowodzą jednak, że chorobotwórczych prionów nie muszą się obawiać ci, których dalecy przodkowie do swojego menu wprowadzali... ludzkie mięso - pisze "Gazeta Wyborcza".
14.04.2003 06:16
U części osób choroba prionowa ujawnia się tak późno, że po prostu mogą tego nie dożyć. Dlaczego? Szczęśliwcy mają tę przewagę, że produkowane przez ich organizm białko prionowe jest oporne na zwyrodnienia. Źródłem tej przewagi jest gen, kontrolujący produkcję tego białka. Wystarczy, że wskutek jego mutacji zostanie zmieniony jeden aminokwas, aby nie dawało się ono przekabacić chorobotwórczym prionom.
Naukowcy twierdzą, że spokojnie mogą spać te osoby, które równocześnie posiadają dwie odmiany genu - zmutowaną i normalną. Doszli oni do takiego wniosku, analizując DNA członków plemienia Fore z Papui Nowej Gwinei.
Słynie ono z uprawiania rytualnego kanibalizmu. Zjadali mózgi swoich zmarłych bliskich, wierząc, że zyskają ich zdolności i siłę. Od zjedzonych pobratymców zarażali się często chorobą prionową, zwaną kuru. Naukowcy zbadali 30 kobiet z tego plemienia i okazało się, że 23 z nich ma równocześnie normalną i zmutowaną kopię genu, odpowiadającego za budowę białka prionowego. To chroniło je przed kuru.
Badacze przeanalizowali później dwa tysiące próbek, pochodzących z całego świata. Okazało się, że w każdej populacji można spotkać ludzi obdarzonych zarówno zmutowaną, jak i niezmutowaną wersją "genu prionowego".
Według naukowców zmutowany gen, który mamy od 500 tys. lat, zachowywał przy życiu naszych przodków-kanibali. Dzięki niemu wychodzili oni z kolejnych epidemii chorób prionowych, a następnie przekazywali tę cechę swemu potomstwu. (mk)