ŚwiatPoszukiwania Polaków przerwane - ratownicy opuszczają lodowiec

Poszukiwania Polaków przerwane - ratownicy opuszczają lodowiec

Rosyjscy ratownicy, którzy próbowali dotrzeć
do dwojga polskich alpinistów w masywie Elbrusu na Kaukazie, w w południe z powodu złych warunków atmosferycznych
wstrzymali poszukiwania i wycofują się z lodowca.

21.08.2005 | aktual.: 21.08.2005 15:50

Obraz

Poinformował o tym kierownik Stacji Ratownictwa w Terskole, u podnóża Elbrusu, Boris Tiłow, który na miejscu kierował akcją poszukiwania 28-letniej Marty R. z Warszawy i 30-letniego Mirosława S. z Sokołowa Podlaskiego, uwięzionych od pięciu dni w lodowej szczelinie na Uszbie.

Zmuszeni byliśmy wstrzymać poszukiwania. Pogoda jest bardzo zła. Widzialność praktycznie zerowa. Tam nie da się fizycznie przebywać - powiedział Tiłow, jeden z najbardziej doświadczonych ratowników wysokogórskich w Rosji. Według niego "dalsze prace na lodowcu nie mają już sensu". Tych zwałów lodu usunąć się nie da - zauważył.

Swoje zrobiliśmy, więcej zrobić nie możemy. Tam jest zbyt niebezpiecznie - odpowiedział, pytany, czy rosyjscy ratownicy podejmą jeszcze jedną próbę odszukania polskich wspinaczy.

Tiłow zadeklarował, że "jeśli ktoś chce się przekonać, czy można jeszcze coś zrobić", to jego ratownicy gotowi są pomóc. Zapraszamy, pomożemy, pokażemy - powiedział.

Kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Moskwie Tomasz Klimański przekazał, że na miejsce wypadku udali się ojciec Marty R. i brat Mirosława S. Wraz z dwoma ratownikami z Polski chcą włączyć się do poszukiwań.

Tiłow powiedział też, że rosyjskim ratownikom udało się wyciągnąć ze szczeliny "jeden plecak, jakieś rzeczy i prawdopodobnie jakieś dokumenty".

Potwierdził również wiadomość, że w czwartek do szczeliny, przed pierwszą grupą ratowników, dotarła dwójka alpnistów z Ukrainy, której udało się nawiązać kontakt głosowy z Martą R. i Mirosławem S. Ogromnie mi żal, że taki jest finał. To bardzo smutny przypadek, ale takie są góry - zakończył.

Warunki pogodowe w strefie poszukiwań od początku były bardzo złe. Lodowiec był w ruchu, z gór sypały się kamienie, wiał silny wiatr. W czwartek do szczeliny, w której tkwili polscy alpiniści, runęły wielotonowe masy lodu. Głębokość szczeliny, która przed obsunięciem się lodu wynosiła ok. 25 m, zmniejszyła się do 7-10 m.

Miejsce wypadku wskazali koledzy uwięzionych w szczelinie, Krzysztof B. i Marcin Sz., którzy zdołali o własnych siłach wydostać się z lodowej pułapki i zaalarmować służby ratownicze.

Potężny karnisz lodowy runął do szczeliny na oczach pierwszej grupy ratowników, gdy zbliżała się do miejsca wypadku.

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)