Poszło o palenie opon - prezydent nie musi przepraszać
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie musi przepraszać przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Sąd uznał, że prezydent nie naruszył dóbr osobistych związkowca. Tocząca się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku sprawa dotyczyła wypowiedzi Adamowicza w "Panoramie" TVP3 z 10 maja ub.r. W czasie rozmowy m.in. na temat manifestacji, która odbyła się kilka dni wcześniej przed magistratem, prezydent Gdańska powiedział, że "Gałęzewski palił opony przed urzędem miejskim i różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał".
Gałęzewski stwierdził, że na wspomnianej manifestacji opon nie palił, "nie wygadywał też różnych rzeczy" i pozwał Adamowicza za jego wypowiedź.
Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił powództwo Gałęzewskiego i nakazał mu zapłacić Adamowiczowi koszty, jakie ten poniósł w związku z procesem - ponad 2,7 tys. zł.
Jak powiedziała w uzasadnieniu sędzia Maria Kliszcz, przewodniczącego stoczniowej "S" rzeczywiście nie było na wspomnianej manifestacji, ale - zauważyła sędzia - Adamowicz nie sprecyzował w swojej wypowiedzi, jaki czas miał ma myśli. Kliszcz dodała, że opony palone są na wielu manifestacjach, w tym także organizowanych przez "S" i z całą pewnością Gałęzewski uczestniczył w demonstracjach, w czasie których do palenia opon dochodziło.
Sędzia uznała też, że powiedzenie o kimś, iż "palił on opony" nie niesie z sobą negatywnej oceny. - A już w żadnej mierze w przypadku przewodniczącego związków zawodowych, bo to jest zachowanie typowe dla związków - powiedziała.
Sędzia uznała też, że skierowane pod adresem Gałęzewskiego określenie, iż ten "różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał", miało charakter opinii wygłoszonej przez Adamowicza. Kliszcz wyjaśniła, że powód i pozwany mieli różne zdania w pewnych kwestiach, w tym w sprawie organizacji obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roki. - Pozwany miał prawo stwierdzić, że pewne rzeczy, które na ten temat wypowiada powód, są nieprawdziwe. Nie ma nic nagannego w ocenie sądu w stwierdzeniu, że coś jest nieprawdziwe - powiedziała sędzia.
Gałęzewskiego i Adamowicza nie było w sądzie. Reprezentująca związkowca radca prawny Magdalena Groszewska powiedziała dziennikarzom, że po konsultacji z klientem zapadnie decyzja, czy wyrok zostanie zaskarżony.