ŚwiatPoszli na wycieczkę, trafili do najcięższego więzienia

Poszli na wycieczkę, trafili do najcięższego więzienia

Ich wycieczka zakończyła się dramatem. Kilkudniowe wakacje w górach przerodziły się w długotrwały pobyt w najcięższym więzieniu w Iranie. Losy trójki Amerykanów, którzy nieumyślnie przekroczyli irańską granicę opisuje dla Wirtualnej Polski Magda Qandil, specjalistka ds. Bliskiego Wschodu i reporterka.

Poszli na wycieczkę, trafili do najcięższego więzienia
Źródło zdjęć: © AFP | Emmanuel Dunand

17.11.2010 | aktual.: 18.11.2010 13:58

Dwóch młodych Amerykanów jest więzionych w Iranie od ponad piętnastu miesięcy - dłużej niż pracownicy ambasady USA wzięci jako zakładnicy po wybuchu rewolucji islamskiej w 1979. Szanse na szybkie uwolnienie tej dwójki - zdaniem ekspertów - topnieją.

Czytaj więcej o kryzysie zakładników!

Aresztowani zostali we trójkę, 27-letni wówczas Shane Bauer i Josh Fattal oraz 30-letnia Sarah Shourd. Byli przekonani, że to kwestia kilku dni, wyjaśnienia nieporozumień. Nie zrobili przecież nic złego nieświadomie przekraczając nieoznakowaną irańską granicę. Minęły jednak dni, miesiące, rok zanim po ponad trzynastu miesiącach została wypuszczana Sarah. Jej narzeczony Shane i ich wspólny przyjaciel, Josh czekają na rozprawę. Wszyscy troje są oskarżeni o szpiegostwo. Irański sędzia chce, by na rozprawie stawiła się także zwolniona za kaucją Sarah. Shane i Josh pozostają w teherańskim więzieniu Ewin, w którym stale odbywają się egzekucje morderców, gwałcicieli, więźniów politycznych.

Przed aresztowaniem Shane i Sarah mieszkali w Damaszku. On pracował jako dziennikarz dla amerykańskich mediów (m.in. lewicowego "The Nation”), ona jako nauczycielka angielskiego. On doskonalił swój niemal biegły arabski, ona uczyła się go od podstaw. W lipcu 2009 w odwiedziny przyjechali do nich znajomi ze studiów - Shon Meckfessel i Josh Fattal. Lato w Damaszku bywa nie do wytrzymania: pustynny upał jest strasznie dokuczliwy, w Syrii nie ma przed nim gdzie uciec. Shane skończył właśnie pracę na dużym artykułem, Sarah miała tydzień wolnego. Pojechali więc całą czwórką do górzystego i zielonego irackiego Kurdystanu. Shane był w Iraku już kilkakrotnie, publikował stamtąd artykuły, wiedział, że Kurdystan - w przeciwieństwie do reszty kraju - jest miejscem bezpiecznym.

Zatrzymali się w Sulejmaniji. Kierownik hotelu polecił im pieszą wycieczkę w okolicach wodospadu Ahmed Ała. 29 lipca Sarah napisała do swojej matki Nory: "Hej mamo, podróżujemy, jesteśmy w północnym Iraku. Kurdowie z tego regionu są nastawieni pro-amerykańsko od 1991. Żadnemu Amerykaninowi nic się nie stało na kurdyjskim terytorium więc nie martw się o mnie. Jutro biwakujemy. Tęsknie za tobą, kocham cię ogromniaście! Sarah”. Następnego dnia wcześnie rano Sara, Shane i Josh wzięli autobus do wodospadu Ahmed Ała. Shon - chory i osłabiony - został w hotelu. Miał dołączyć, jeśli poczuje się lepiej. - W okolicach wodospadu było mnóstwo restauracyjek i herbaciarni, no i setki miejscowych: rodziny rozłożone na kocach, piknikujące, śpiewające, robiące sobie zdjęcia - opowiada we właśnie opublikowanym filmie o ich zatrzymaniu Sarah. - Miejsce radosnej biesiady - dodaje. Przenocowali przy wodospadzie, by następnego dnia pochodzić po górach.

Gdyby wówczas wiedzieli co przyniesie następny dzień, że będą to miesiące, a nawet lata, spędzone w najsroższym irańskim więźniu, pewnie wróciliby do Sulejmaniji. "Szanse na szybkie uwolnienie pozostałej dwójki są bardzo małe”, ocenia znawca irańskiego systemu politycznego, brytyjsko-irański analityk Siavush Randjbar-Daemi. - Wycieczkowicze [jak nazywają ich media, "the hikers” - przyp. red.] znaleźli się w samym środku politycznej szamotaniny pomiędzy prezydentem Ahmadineżadem, który stara się kreować na oponenta Ameryki, ale nie zwykłych Amerykanów a irańskim sądownictwem, które jest zaciekle antyamerykańskie. To Ahmadineżadowi zależało na uwolnieniu Sary Shourd. Teraz osłabiony politycznie z pewnością nie będzie forsował uwolnienia pozostałej dwójki - wyjaśnia Randjbar-Daemi. - Będą trzymani zapewne tak długo, aż uda się uzyskać ich wymianę na Irańczyków przetrzymywanych w USA i innych państwach pod zarzutem pracy nad irańskim programem atomowym i zbrojeniowym - dodaje. Rozprawa Shane'a i Josha została
właśnie odłożona. Bezterminowo.

Tamtego dnia, 31 lipca 2008, "Wycieczkowicze” zapytali jednego ze sprzedawców herbaty o szlak na kilkugodzinną pieszą wędrówkę. Ruszyli wskazaną przez niego drogą. Nic nie wskazywało na to, że jest to strefa przygraniczna. Szli już dobrych kilka godzin, gdy zadzwonił Shon, że czuje się lepiej i że jest już w drodze do wodospadu. Mieli już zacząć zawracać, gdy Sarah zobaczyła w odległości trzystu metrów żołnierza. Dawał im znaki, by szli dalej ścieżką w jego kierunku. Wtedy pomyśleli, że to iracki strażnik graniczny. Po krótkiej chwili zobaczyli kolejnego żołnierza. Ten stał kilka metrów obok ich szlaku. Gestem nakazał im podejść do siebie. Posłusznie zeszli ze szlaku. Żołnierz wskazał palcem pod swoje i ich nogi mówiąc "Iran”, po czym wskazał na ścieżkę, z której właśnie zeszli mówiąc "Irak”. Stało się jasne, że niczego nieświadomi przekroczyli nieoznaczoną granicę. Chcieli wrócić na szlak, ale żołnierz im nie pozwolił. Zaprowadził ich do górskiej chaty, w której stacjonował jego oddział.

Odebrano im ich rzeczy i paszporty. - Żołnierze byli podekscytowani faktem, że trafili im się Amerykanie! Żaden z nich nie mówił po angielsku. Shane próbował porozumieć się z nimi po arabsku, bez większego skutku - relacjonuje Sarah. Udało mu się jednak przekonać ich, by pozwolili mu zadzwonić. Dał znać Shonowi, że zostali zatrzymani przez Irańczyków. Ten natychmiast zadzwonił do amerykańskiej ambasady w Bagdadzie, a jej pracownicy jeszcze tego samego dnia do Bauerów, Fattalów i Shourdów. - Z naszych informacji wynika, że pani syn został zatrzymany, prawdopodobnie przez władze Iranu, nic więcej nie wiemy, odezwiemy się gdy tylko uda się ustalić coś więcej - usłyszała Cindy, matka Shane'a. To wtedy rozpoczął się proces jej "przemiany” - takiej jaką przeszły też Nora Shourd i Laura Fattal. Trzy zwyczajne amerykańskie matki stały się międzynarodowymi aktywistkami: udzielającymi wywiadów, poruszającymi niebo i ziemię, by ich dzieci wróciły do domu. Ich nowe zajęcie było na tyle absorbujące, że Nora musiała
odejść z pracy, a Cindy zamknęła swój biznes. Po miesiącach starań - w marcu tego roku - wszystkie trzy poleciały do Iranu. Na lotnisku Teheranie wysiadły z samolotu odziane w ciemne czadory, spod których nie wystawał ani kosmyk włosów. Zawieziono je do hotelu. Do ostatniej chwili nie wiedziały czy będzie im dane zobaczyć dzieci. Szczęście trwało kilka godzin, po czym Sarah, Shane i Josh wrócili do swoich cel, a one dalej słały listy - swoje własne i przekazywane od przyjaciół. Gdy w październiku czas uwięzienia Shane'a i Josha przekroczył 444 dni - czas przez jaki przetrzymywani byli pracownicy amerykańskiej ambasady w Iranie na przełomie 1979-81 - zaapelowały do Waszyngtonu i Teheranu, by lata złych stosunków i wzajemnego braku zaufania nie odbierały dalej wolności ich dzieciom. Iran prosiły o litość.

- Na poziomie historycznym nie da się porównać tzw. kryzysu zakładników sprzed trzech dekad i uwięzienia Wycieczkowiczów. Jest jednak pewne podobieństwo w sposobie uwalniania - uważa Randjbar-Daemi. - W 1979 po dwóch tygodniach wypuszczone zostały osoby czarnoskóre oraz wszystkie kobiety. Iran tym samym wysłał wiadomość, że złych uczuć nie żywi do całego społeczeństwa amerykańskiego, tylko do białych, zatrudnianych przez CIA dyplomatów. Od tamtej pory trzyma się tej linii. Dlatego też wypuścił Sarę Shourd - dodaje. Jego zdaniem Teheran nie jest w stanie udowodnić swojego twierdzenia, że Wycieczkowicze są szpiegami CIA, bo to raczej "niemądrzy turyści”. - Dlatego będzie odwlekał rozpoczęcie ich rozprawy lub w ogóle do niej nie dojdzie - uważa Randjbar-Daemi. Dla Shane'a i Josha oznacza to kolejne długie miesiące w więzieniu.

Tymczasem uwolniona Sarah stała się głównym motorem kampanii na rzecz ich uwolnienia. W tej chwili to jej jedyne i całkowicie ją pochłaniające zajęcie. Przez podobny stan absolutnego zaangażowania przechodził Shon Meckfessel, który przecież tylko przypadkiem uniknął irańskiego wiezienia. - Nie spałem, nie mogłem usiedzieć w miejscu, ludzie nie mogli ze mną wytrzymać, bo nie mówiłem o niczym innym tylko o tym jak uwolnić Sarah, Shane'a i Josha. Przez kilka pierwszych miesięcy byłem jak maniak, potem się uspokoiłem - wspomina Shon. - W ostatnie wakacje objechałem niemal wszystkie kraje Europy z kampanią informacyjną. Poza Londynem w niewielu miejscach wiedziano o uwięzionej trójce - zaznacza. Jego zdaniem liczenie na to, że Waszyngton i Teheran się dogadają jest złudne. Potwierdzają to przypadki innych "niemądrych turystów”. Trójkę młodych Belgów - także oskarżonych o szpiegostwo po tym jak nieświadomie przekroczyli nieoznakowaną strefę militarną - wypuszczono po trzech miesiącach. Dzięki zabiegom
dyplomatycznym Brukseli. W uwolnieniu - po 11 miesiącach - Francuzki Clotilde Reiss, która pracowała jako nauczycielka w Isfahanie i zbierała materiały do pracy magisterskiej, także brał udział jej rząd. Uwolnienie Sarah - po ponad 13 miesiącach - negocjował sułtan Omanu.

Shon uważa, że należy zawstydzić Teheran, przypominać mu, że Josh, Shane jak i wzywana do stawienia się na rozprawie Sarah to młodzi aktywiści, zresztą bardzo krytyczni wobec działań USA na Bliskim Wschodzie, a nie pracownicy CIA. W Damaszku Sarah pomagała uchodźcom z Iraku przygotować się do przesiedlenia do USA. Shane w swoich tekstach nie patyczkował się z amerykańską polityką w Iraku: na łamach słynącego z dziennikarstwa śledczego magazynu "Mother Jones" pisał o tym, jak za miliardy dolarów amerykańskich podatników kupowana jest stabilizacja Iraku, w "The Nation” o stworzonych przez USA szwadronach śmierci.

- W każdej chwili myślę o Shane'ie i Joshu - mówi Sarah w otwierającej sekwencji filmu. - Są dwójką pięknych, niewinnych ludzi, którzy nie zasługują na to, by być tam, gdzie są. Od samego początku nie powinni byli się tam znaleźć. Potrzebuję waszej pomocy w uwolnieniu Shane'a i Josha - przejmującym głosem zwraca się do widzów.

Magda Qandil

Korzystałam z film dokumentalnego "Free Shane and Josh” oraz z relacji osób, które poznały Sarah i Shane'a podczas ich pobytu w Damaszku

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)