PolskaPoszkodowani w wypadku autokaru w Serbii są już w kraju

Poszkodowani w wypadku autokaru w Serbii są już w kraju

Osiem osób poszkodowanych w piątkowym wypadku polskiego autokaru w Serbii wróciło po południu samolotem szpitalnym do Polski. 46 osób przywieziono już w sobotę. W serbskich szpitalach pozostało pięcioro najciężej rannych.

Poszkodowani w wypadku autokaru w Serbii są już w kraju
Źródło zdjęć: © PAP

15.07.2008 | aktual.: 15.07.2008 20:55

Jak poinformował po przylocie rannych na katowickie lotnisko w Pyrzowicach wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, trzy z ośmiu przewiezionych z Serbii osób są w stanie dobrym, pozostałe w stanie określanym przez lekarzy jako średniociężki; pozwalającym jednak na przewiezienie ich bez szkody dla zdrowia.

Siedem osób z tej grupy wypisano z serbskich szpitali we wtorek, jedną - kilka dni wcześniej. Poszkodowani przylecieli wypożyczonym w Niemczech specjalnym samolotem szpitalnym - z pełnym wyposażeniem medycznym. Na lotnisku w Pyrzowicach czekało osiem karetek, które w obstawie policji odwiozły poszkodowanych do szpitali.

Z lotniska troje dorosłych zawieziono do Szpitala Wojewódzkiego im. św. Barbary w Sosnowcu. Czworo dzieci będzie leczonych w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD), jedno w szpitalu w Trzebnicy pod Wrocławiem.

Według rzecznika szpitala św. Barbary Mirosława Ruseckiego, dwie osoby - ze złamanym żebrem i urazem kręgosłupa oraz ze złamanym obojczykiem - trafiły tam na ortopedię, jedna - z urazem klatki piersiowej - na chirurgię. Bardziej nawet niż na sprawach fizycznych, zależy nam na pomocy psychicznej, część z tych osób straciła bliskich - wskazał Rusecki.

Jak podała dyrektor GCZD dr Ewa Emich-Widera, do tej placówki trafiły trzy dziewczynki i chłopiec w wieku 14-15 lat, w stanie "stabilnym zadowalającym". Jedną pacjentkę umieszczono na oddziale neurologii, gdzie pozostanie na tygodniowej obserwacji. Serbscy lekarze stwierdzili u niej m.in. obrzęk mózgu, który - według specjalistów z Katowic - zaczął zanikać.

Troje pozostałych nastolatków przez co najmniej kilka dni będzie badanych i obserwowanych na oddziale ortopedii. Chłopiec miał szyte m.in. ścięgna prostowników w jednej ręce, lekarze sprawdzą, czy potrzebne są u niego kolejne zabiegi. Obie dziewczynki mają rozległe rany miażdżone, jedna dodatkowo złamany obojczyk.

Do szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, specjalizującego się w chirurgii naczyniowej, trafił 17-letni chłopiec, któremu rękę po wypadku przyszyli serbscy lekarze i który miał przejść kolejną operację. Początkowo planowano przewiezienie tam chłopca helikopterem. Jak zaznaczył Łukaszczyk, ubezpieczyciel zdecydował jednak o jego dwugodzinnym transporcie karetką.

Podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami na lotnisku w Pyrzowicach wojewoda zapowiedział, że w środę do Belgradu poleci lekarz-koordynator, który na miejscu m.in. stwierdzi, jaki jest stan pozostających w tamtejszych szpitalach rannych. Na miejscu są tam także tłumacz, inny polski lekarz oraz konsul i przedstawiciel ubezpieczyciela.

_ Co do pięciu osób, które pozostały w szpitalu w Nowym Sadzie, oczekujemy pełnej analizy w ciągu paru dni. (...) Ich stan jest poważny - niektóre osoby przebywają jeszcze na oddziale intensywnej opieki medycznej. To kwestia dnia lub dwóch, jeśli chodzi o określenie możliwości przetransportowania drogą powietrzną także ich_ - powiedział Łukaszczyk.

Nawiązując do swoich porannych wypowiedzi, Łukaszczyk ocenił, że przewoźnik, do którego należy rozbity w miniony piątek autokar, rażąco naruszył przepisy w ruchu drogowym. Zapowiedział też wniosek do ministerstwa infrastruktury o cofnięcie firmie Moana z Rudy Śląskiej licencji przewozowej. _ Faktem jest, że autokar w dniu 11 lipca (dzień wypadku) nie miał ważnych badań technicznych. Powinien być też wpisany do rejestru licencji, posiadanej przez przewoźnika. W tym zakresie są luki_ - powiedział wojewoda.

Zastrzegł, że ocena czy brak ważnych badań technicznych miał wpływ na wypadek, należy do biegłych. Uznał, że postępowanie wyjaśniające okoliczności wypadku oraz prawidłowość działań przewoźnika i biura podróży musi być przeprowadzone "rzetelnie do bólu, czyli do postawienia kropki". Tam, gdzie rzeczywiście jest wina, powinna być kara - wskazał Łukaszczyk.

We wtorek do kraju przyleciała druga grupa poszkodowanych w wypadku - 8 rannych. 46 osób przyleciało do Polski rządowym samolotem w sobotę - większość z nich nie miała poważniejszych obrażeń i wróciła już do domów. Z tej grupy, w katowickim szpitalu dziecięcym do przyszłego tygodnia pozostanie jeden chłopiec, a 7 osób ze szpitala św. Barbary opuści go w tym tygodniu - większość do środy.

Członkowie rodzin poszkodowanych, których przetransportowano do Polski we wtorek, jeszcze tego dnia wyruszyli za nimi rejsowymi samolotami. W Katowicach mieli lądować wieczorem, lecąc tam z Belgradu dwoma trasami - przez Frankfurt i przez Warszawę. Ich podróż zorganizował i sfinansował - podobnie jak rannych - ubezpieczyciel.

Do wypadku autokaru z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii doszło w piątek o godz. 6.30 rano w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci. Ciała zmarłych przywiezione zostaną do Polski samochodami w czwartek. Transport zwłok organizuje i opłaca ubezpieczyciel.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)