"Postkomunistyczna elita partnerem UE"
Spodziewana utrata władzy przez postkomunistów
w wyniku jesiennych wyborów w Polsce początkowo prawdopodobnie
obciąży stosunki Polski z europejskim Zachodem - uważa niemiecki
dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
10.09.2005 | aktual.: 10.09.2005 16:09
Pomimo korupcji postkomunistyczna elita była dla Unii Europejskiej niezawodnym partnerem - napisał warszawski korespondent dziennika Konrad Schuller w analizie, która ukazała się w sobotnim wydaniu "FAZ".
Jego zdaniem, prezydent Aleksander Kwaśniewski stał się gwarantem europejskiej orientacji Polski. Gdy rok temu niemiecka prywatna organizacja "Powiernictwo Pruskie" wystąpiła z roszczeniami majątkowymi wobec Polski, rządom w Berlinie i Warszawie udało się szybko uspokoić nastroje.
Zbliżające się dojście do władzy prawicy prowadzi do zmiany nastrojów - uważa "FAZ". "Autorytarne, narodowe i klerykalne cechy polskiego społeczeństwa, które już za czasów "Solidarności" odgrywały rolę, dochodzą teraz do głosu" - czytamy w analizie.
Tendencje te wyrażają się w "podszytym katolicko antyeuropejskim sceptycyzmie oraz w powrocie historycznie zrozumiałych obaw przed rosyjsko-niemieckim okrążeniem" - tłumaczy korespondent. "Tego, że Europa przyglądała się, jak Hitler i Stalin w 1939 roku podzielili między sobą Polskę, nie zapomniano do dziś" - dodaje.
Schuller analizuje programy trzech partii - LPR, PiS i PO i stwierdza, że przyszła polska polityka wobec Europy i Niemiec będzie mieszanką tych programów.
"Narodowo-klerykalne skrzydło prawicy nie będzie unikało konfliktów" - przewiduje "FAZ". Jednak siły umiarkowane dawno już - jego zdaniem - zrozumiały, że za "epokę lodowcową" w stosunkach z Niemcami, Polska musiałaby drogo zapłacić.
"FAZ" wymienia trzy negatywne z punktu widzenia Polski następstwa konfliktu z Niemcami. Na pierwszym miejscu stawia ograniczenie szans na uchwalenie korzystnego dla Polski budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-2013. Dodaje, że Polska potrzebuje wparcia Niemiec w walce o przyjęcia Ukrainy do UE. Po trzecie, nawet konserwatywni politycy pokroju Jana Marii Rokity zaczynają pojmować, że wobec nowej osi niemiecko-rosyjskiej, Polska powinna być zainteresowana w miarę możliwości jednolitą polityką zagraniczną UE.
"Taka ścisła integracja, włączająca także Niemcy, możliwa jest tylko wtedy, gdy stosunki z Berlinem nie ulegną zupełnemu zamrożeniu" - zauważył Schuller.
Zdaniem "FAZ", Niemcy dysponują kilkoma atutami umożliwiającymi ustabilizowanie stosunków z Polską. "Najdroższym wyjściem" byłoby spełnienie postulatów Warszawy dotyczących unijnego budżetu. Większe pole manewru mają Niemcy, jeśli chodzi o rozwianie polskich obaw przed Niemcami. Zdaniem gazety, chodzi o nadanie "Centrum przeciwko Wypędzeniom" takiego kształtu, by widoczna była odpowiedzialność Niemiec za wywołanie wojny.
Za najskuteczniejszy atut "FAZ" uznał korektę niemieckiej polityki wobec Rosji. Powstała w 2002 roku oś Paryż-Berlin-Moskwa niepokoi wszystkich polskich polityków zajmujących się sprawami zagranicznymi - wyjaśnia Schuller i dodaje, że postulat europeizacji niemieckiej polityki wobec Rosji łączy wszystkie obozy polityczne w Polsce.
"Nawet prezydent (polskiej) prawicy nie będzie mógł odtrącić niemieckiego kanclerza, jeżeli ten złapie Polaków za słowo i rzeczywiście zaproponuje, że lecąc w przyszłości do Moskwy, zatrzyma się w Warszawie" - pisze w konkluzji korespondent "FAZ".
Jacek Lepiarz