Postawmy wreszcie pomnik Lecha Kaczyńskiego w Warszawie
Był pomysł, aby ulica Towarowa, niedaleko której stoi wielkie dzieło Lecha Kaczyńskiego - Muzeum Powstania Warszawskiego, została przemianowana na im. Lecha Kaczyńskiego. To nikogo nie zaboli, a byłoby godne i symboliczne. W pobliżu Muzeum mógłby też stanąć pomnik prezydenta. Naprawdę nie stać nas dziś na to? Postawmy w Warszawie pomnik Lechowi Kaczyńskiemu w trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej - postuluje w felietonie dla Wirtualnej Polski Igor Janke.
Ponad dwa lata od tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego zapadła w Radomiu decyzja, że stanie tam pomnik prezydenckiej pary. Bardzo dobrze, że ten pomnik stanie. Nasuwa się proste pytanie: dlaczego – poza jedną tablicą na gmachu Muzeum Powstania Warszawskiego – prezydent Polski i prezydent Warszawy ciągle w żaden sposób nie jest upamiętniony?
Pamiętamy, jak próby upamiętnienia prezydenta w stolicy, wywołały ogromne emocje polityczne dwa lata temu. Politycy Platformy jak ognia bali się upamiętnienia symbolicznej już postaci konkurencyjnego ugrupowania. Rozumiem te obawy. Nie podzielam, ale rozumiem. Takie są brutalne reguły polityki.
Minęły jednak ponad dwa lata. Byłoby pięknie i uczciwie, żeby warszawska inteligencja, której Lech Kaczyński był znakomitym reprezentantem, pomyślała o upamiętnieniu tego przyjaciela naukowców, wielbiciela sztuki, tradycji, wielkiego patrioty, który miał niebanalne wizje polityczne i był niewątpliwie politykiem wagi ciężkiej.
Nikt – ani przed, ani po śmierci – nie zarzucał mu, że był karierowiczem, że działał wbrew polskiej racji stanu, że nie zajmował się sprawami, które są naprawdę ważne.
Warto przypomnieć, że na przykład sprawa bezpieczeństwa energetycznego, która dziś jest kwestią oczywistą i uznaną przez wszystkich, którą zajmuje się i premier Tusk, i minister Sikorski, została wprowadzona do realnej polityki przez Lecha Kaczyńskiego. Przed nim mówił o tej sprawie – to prawda Jerzy Buzek, który był premierem, i o tym tez należy pamiętać – ale realne działania podjęto pod wpływem Lecha Kaczyńskiego. Zaczął o tym mówić zanim jeszcze został prezydentem Polski. Pamiętam to dobrze, bo udzielił mi wywiadu, kiedy był jeszcze prezydentem Warszawy i poświęcił temu duża część naszej rozmowy. Miał to bardzo dobrze przemyślane.
Potem – pod jego wpływem – rząd PiS zajął się tym problemem na poważnie, on sam robił w tej sprawie wiele. Próbował budować międzynarodowe sojusze. Szczęśliwie sprawa nie zamarła po zmianie rządów i ekipa Platformy też się tą sprawą zajmuje w tej kwestii. A to sprawa dla naszej przyszłości i dla naszego bezpieczeństwa kluczowa.
Wyjmijmy Lecha Kaczyńskiego na chwilę z kontekstu partyjnego. Był prezydentem wybranym przez większość głosujących. Niezależnie od tego, jak interpretujemy dziś katastrofę smoleńską, prezydent zginął pełniąc służbę dla kraju, i to zginął w sposób niezwykle symboliczny, lecąc uczcić zamordowanych 70 lat wcześniej przedstawicieli polskich elit.
Przypomnijmy sobie te tłumy ludzi w kwietniu 2010 roku na Krakowskim Przedmieściu. Te tłumy przychodziły, przyjeżdżały z całej Polski, by złożyć hołd głowie państwa. Głowie państwa, która często tak niesprawiedliwie traktowana była przez media, co niemal wszyscy potem przyznali.
Pamięć prezydenta Polski należy uczcić w stolicy państwa. Myślę, że politycy obecnie rządzący Warszawą i Polską mogliby wykonać gest i wspólnie z bratem zmarłego prezydenta, Jarosławem Kaczyńskim i jego środowiskiem, porozumieć się w tej jednej, symbolicznej sprawie.
Lech Kaczyński zasługuje, by jedna z ważniejszych ulic Warszawy była jego imienia. Zasługuje też na pomnik, który nie byłby wyrazem bałwochwalstwa dla jednej osoby, ale wyrazem szacunku dla propaństwowej postawy, dla sposobu myślenia, w którym państwo odgrywa pierwszorzędną rolę. Również wyrazem szacunku dla instytucji państwa, uszanowaniem państwa i narodu, na którego czele stał wybrany w wolnych powszechnych wyborach Lech Kaczyński.
Był pomysł, aby ulica Towarowa, niedaleko której stoi wielkie dzieło Lecha Kaczyńskiego - Muzeum Powstania Warszawskiego, została przemianowana na im. Lecha Kaczyńskiego. To nikogo nie zaboli, a byłoby godne i symboliczne. W pobliżu Muzeum mógłby tez stanąć pomnik prezydenta. Naprawdę nie stać nas dziś na to? Postawmy w Warszawie pomnik Lechowi Kaczyńskiemu w trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski