Posłowie: straci pracę, bo zupa była za słona
Po 21 latach kierowania sejmową restauracją Roman Maliszewski otrzymał nakaz wyprowadzenia się z budynku parlamentu. Wraz z nim pracę straci prawdopodobnie ponad 30 osób. To wynik ankiety, przeprowadzonej wśród parlamentarzystów.
07.08.2006 | aktual.: 07.08.2006 18:10
Jak tłumaczy biuro prasowe Kancelarii Sejmu, posłów i senatorów w lipcu pytano o to, czy są zadowoleni z usług gastronomicznych. Posłowie ocenili, że ta restauracja nie spełnia standardów, jedzenie było tam niekiedy drugiego gatunku - zaznaczył poseł Marek Suski, przewodniczący sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich.
W lipcu Kancelaria Sejmu wypowiedziała umowę firmie Maliszewskiego, która od prawie ćwierć wieku prowadzi restaurację i mini-bar w Nowym Domu Poselskim. Jako powód podano pogorszenie jakości usług i zaleganie z opłatami czynszowymi. Restaurator otrzymał czteromiesięczne wypowiedzenie. 30 listopada ma opuścić budynek Sejmu.
Restaurator nie kryje rozgoryczenia. Jak powiedział, nie rozumie decyzji Kancelarii Sejmu. Dodał, że wszystkie jego listy z prośbą o wyjaśnienie pozostawiono bez odpowiedzi.
Maliszewski twierdzi, że z czynszem zalega tylko dlatego, że z własnej kieszeni sfinansował remont restauracji, za który - jego zdaniem - powinna zapłacić Kancelaria Sejmu. Zapowiedział, że nie zwróci - jak twierdzi - niesłusznie naliczonych mu należności, a sprawy jest gotów dowodzić w sądzie.
W czerwcu Kancelaria Sejmu złożyła do prokuratury rejonowej Warszawa-Śródmieście zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Maliszewskiego i jednego z jego kelnerów, który sprzedał dziennikarzom alkohol, mimo prohibicji obowiązującej w czasie pielgrzymki papieża Benedykta XVI do Polski.
Suski deklaruje, że złamanie prohibicji nie miało wpływu na decyzję o rozpisaniu przetargu.
Ja mam już emeryturę, ale co z resztą? Niektórzy podawali tu jeszcze za czasów Komitetu Centralnego, gdzie teraz pójdą? - zastanawia się Maliszewski.