Posłowie SLD zagłosują za samorozwiązaniem Sejmu?
W SLD jest kilkudziesięciu posłów, którzy rozważają, czy nie poprzeć opozycyjnych projektów uchwał o samorozwiązaniu Sejmu - dowiedziała się PAP od pragnącego zachować anonimowość polityka Sojuszu. Sekretarz generalny partii Marek Dyduch zapewnia, że posłowie SLD nie zagłosują za skróceniem kadencji.
29.04.2004 | aktual.: 29.04.2004 21:59
Zarząd Krajowy SLD zdecydował w czwartek wieczorem, że w sprawie głosowania nad skróceniem kadencji Sejmu klub nie wprowadzi dyscypliny. Możliwość poparcia propozycji skrócenia kadencji Sejmu rozważa szef pomorskiego SLD poseł Andrzej Różański. Jak powiedział w czwartek, w obecnej sytuacji politycznej trzeba głosować za samorozwiązaniem Sejmu.
Głosować za samorozwiązaniem
"Myślę, że nie powinniśmy jako SLD pozwalać, by inni budowali demagogicznie i bardzo obłudnie wizerunek partii odpowiedzialnych, zgłaszając nieodpowiedzialne wnioski o rozwiązanie Sejmu i argumentując tym, że posłowie Sojuszu tylko ze względu na stanowiska i diety chcą, żeby ten Sejm trwał" - ocenił.
Zdaniem Różańskiego, "w podobny sposób zdeterminowanych jest kilkudziesięciu posłów SLD". Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch powiedział, że w piątek posłowie Sojuszu nie zagłosują za samorozwiązaniem Sejmu. "To jest niemożliwe" - oświadczył.
Jeżeli Belka nie uzyska poparcia...
Dodał, że władze partii zastanawiają się nad innym rozwiązaniem: jeśli rząd Marka Belki nie uzyska poparcia przy pierwszym podejściu, to wtedy SLD sam zwróci się z wnioskiem o samorozwiązanie Sejmu.
O posłach Sojuszu, którzy zastanawiają się nad poparciem wniosków opozycji o rozwiązanie Sejmu, nie słyszał także rzecznik klubu SLD Bronisław Cieślak, ani sekretarz klubu Wacław Martyniuk.
"Nie ma takiego kilkudziesięcioosobowego zespołu. Nie mieści mi się to w głowie. To jest możliwe ewentualnie dopiero po nieudanym głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu prof. Belki" - ocenił Cieślak.
Według jednego z posłów Sojuszu, w klubie bardzo poważnie rozważana jest koncepcja poparcia projektów uchwał w sprawie samorozwiązania. Jego zdaniem, kwestia ta zostanie rozstrzygnięta podczas czwartkowego wieczornego spotkania klubu SLD z Markiem Belką, które ma rozpocząć się o godz. 22. "Wielu z nas uważa, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej, że trzeba to przecięć i wybrać nowy Sejm" - zaznaczył.
Po co być zakładnikami?
Jak powiedział informator PAP, podczas środowego spotkania szefów Rad Wojewódzkich SLD taki pogląd wyrazili przedstawiciele aż siedmiu regionów.
"Jeśli po czwartkowym wieczornym spotkaniu okaże się, że szanse na powołanie nowego rządu są mgliste i mało realne, to prawdopodobnie do takiego ruchu dojdzie. Po co mamy być czyimiś zakładnikami" - powiedział.
Podczas spotkania z Belką politycy SLD chcą poznać skład nowego rządu i podjąć ostateczną decyzję o udzieleniu mu poparcia.
Projekty uchwał o samorozwiązania złożyły kluby LPR, PiS, Samoobrony i PO. Za skróceniem kadencji opowiedziały się w sejmowej debacie także kluby PSL i SdPl. Do skrócenia kadencji Izby potrzeba co najmniej 307 głosów. Kluby popierające skrócenie kadencji Sejmu dysponują w sumie 225 głosami. Za samorozwiązaniem zagłosuje na pewno też 12 posłów z kół RKN, Porozumienia Polskiego i Domu Ojczystego.
Nie wiadomo, jak zachowają się pozostałe koła i posłowie niezrzeszeni. Gdyby za samorozwiązaniem rzeczywiście zagłosowało kilkudziesięciu posłów SLD, to niewykluczone, że - przy wsparciu posłów niezrzeszonych i reszty kół - wniosek mógłby zdobyć większość.