Posłowie SLD napisali raport
Zatrzymanie Andrzeja Modrzejewskiego 7 lutego 2002 roku odbyło się w sposób zgodny z procedurami i nie miało żadnego związku z odwołaniem go następnego dnia z funkcji prezesa PKN Orlen - takie wnioski zawarte są w raporcie dwóch posłów SLD pracujących w komisji śledczej ds. PKN Orlen - Andrzeja Różańskiego i Bogdana Bujaka.
07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 18:31
Posłowie nie są już członkami komisji - Różańskiego posłowie wykluczyli ze składu, a Bujaka wycofał klub. Ponad stustronicowy raport posłowie przekazali w czwartek dziennikarzom. Jak powiedział Różański, w raporcie są tylko odpowiedzi na zagadnienia, którymi zgodnie z uchwałą Sejmu komisja miała się zajmować. Dodał, że nie ma tam wątków mafii paliwowej, wątku wiedeńskiego. To powinno być przedmiotem innego dokumentu - uważa.
Zdaniem posłów SLD, powodem zatrzymania Modrzejewskiego był zarzut popełnienia przez niego przestępstwa ujawnienia poufnej informacji dotyczącej ceny sprzedaży spółki notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych. Chodzi o ujawnienie w 1998 r. poufnej informacji giełdowej Grzegorzowi Wieczerzakowi - ówczesnemu szefowi PZU Życie.
Według prokuratury miało się to stać między listopadem a grudniem 1998 r., gdy Modrzejewski był jeszcze prezesem IX Narodowego Funduszu Inwestycyjnego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Informacja miała dotyczyć tego, że cena sprzedaży jednej akcji spółki Izolacja SA, należącej do tego NFI, będzie wyższa niż 270 zł. Oskarżonemu, który nie przyznaje się do zarzuconego mu czynu i uznaje, że Wieczerzak go pomawia, grozi do 3 lat więzienia i milion zł grzywny.
Jak ustalili posłowie SLD, zatrzymanie Modrzejewskiego "nie miało żadnego związku przyczynowo-skutkowego z jego odwołaniem". "Zmiany dokonane w tym dniu wynikały wprost z przesłanek i uwarunkowań związanych ze złym zarządzaniem PKN Orlen przez zarząd kierowany przez Modrzejewskiego" - napisali posłowie.
Zatrzymanie b. prezesa płockiego koncernu w przededniu jego odwołania zniekształciło obraz rzeczywistych powodów odwołania - można przeczytać w raporcie. Te powody - według posłów - to negatywna ocena spółki przez rynek kapitałowy wynikająca z obniżającej się efektywności PKN Orlen.
Posłowie Sojuszu uważają także, że prokuratura powinna sprawdzić, czy ewentualne działania osób spoza organów prokuratury miały wpływ na decyzję prokuratora, który wydał nakaz zatrzymania Modrzejewskiego. Zdaniem SLD, minister sprawiedliwości powinien sprawdzić, czy m.in. przy wydawaniu decyzji o zatrzymaniu prezesa PKN Orlen nie doszło do naruszenia "Regulaminu wewnętrznego urzędowania prokuratury". Posłowie uznali również, że należy zreformować działania prokuratury.
Kontrakty długoterminowe na dostawy ropy naftowej zawierane przez PKN Orlen, a wcześniej przez Petrochemię Płock mogły stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa - napisali posłowie w części raportu oceniającej zawierane przez PKN Orlen kontrakty. Ich zdaniem, kontrakty te uzależniały niemal całkowicie kraj od dostaw ropy naftowej z Rosji. Dodatkowym zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego - według SLD - było uzależnienie rafinerii od dostaw ropy naftowej realizowanych przez J&S. Zagrożenie bezpieczeństwa w latach 1993- 2002 wynikające z zawieranych kontraktów wynikało również - zdaniem Sojuszu - z nienależytej pracy operacyjnej i zaniedbań służb specjalnych, głównie Urzędu Ochrony Państwa.
Posłowie zbadali również, czy zawieranym przez PKN Orlen kontraktom towarzyszyły prowizje. W ich ocenie, "czynnikiem faworyzującym J&S w Polsce był nieformalny system prowizyjny stosowany przez tę spółkę w stosunku do przedstawicieli strony polskiej, od których woli zależało zawarcie kontraktów z tą spółką". Jednak - jak zaznaczają posłowie - "nie znaleźli bezpośrednich dowodów potwierdzających fakt korumpowania przez J&S wysokich urzędników administracji państwowej lub osób zaangażowanych bezpośrednio w działalność polityczną".
Autorzy raportu stwierdzili brak odpowiedniego nadzoru właścicielskiego ze strony ministra skarbu państwa zarówno w okresie 1993-2002, jak i po tym okresie, co "przejawiało się m.in. brakiem przemyślanej, spójnej i konsekwentnej polityki" - napisali posłowie SLD w swoim raporcie. Negatywnie ocenili pracę i rolę kolejnych zarządów Nafty Polskiej w sprawowaniu nadzoru właścicielskiego nad sektorem naftowym.
Posłowie w raporcie uznali, że ustawowo należy uregulować sposób delegowania przedstawicieli do rad nadzorczych i zarządów spółek z udziałem skarbu państwa.
W ostatniej części raportu posłowie ocenili pracę komisji. Skarżą się w niej, że "ze względu na charakter medialny prac komisji" posłowie znacznie wybiegali poza zakres zadań określonych przez Sejm. Szczególnie dotyczy to - zdaniem SLD - Romana Giertycha (LPR), Antoniego Macierewicza (RKN) i Zbigniewa Wassermanna (PiS). Według posłów Sojuszu, w czasie posiedzeń komisji często dochodziło do łamania regulaminu Sejmu, czy kodeksu postępowania karnego.
Posłowie piszą też o działaniach komisji, które - ich zdaniem - były niezgodne z prawem. Wśród takich wymieniają m.in. pozbawienia świadków pełnomocnika, co miało miejsce w przypadku Jana Kulczyka i jego adwokata Jana Widackiego, zadawanie pytań w sposób narzucający i sugerujący, komentowanie zeznań świadków, zastraszanie ich lub grożenie odpowiedzialnością karną.
Nie koniec posłowie zaznaczają, że komisja nie sprawdziła zarzutów jakie wobec posła Wassermanna wysunął w listopadzie ubr. poseł Zbigniew Nowak (niezrz.). Zdaniem Nowaka, Wassermann jako Prokurator Krajowy w 2001 roku, niedopełniając swoich obowiązków, przyczynił się do odmowy wszczęcia śledztwa na podstawie anonimu o rażącej niegospodarności w latach 1994-2001 najpierw w Petrochemii Płock, a następnie w PKN Orlen.