Posłowie chcą kolejnej kiepskiej opery mydlanej

Zachodzi poważne podejrzenie, graniczące z
pewnością, że gdyby każdego z 460 posłów naszego, jeszcze
panującego nam, Sejmu zapytać jednocześnie o godzinę albo - dajmy
na to - o najkrótszą drogę z Sejmu, powiedzmy, do Łazienek, to nie
uzyskalibyśmy dwóch jednakowych odpowiedzi. I to wcale nie
dlatego, że posłowie mają kiepskie, źle chodzące zegarki czy nie
znają Warszawy - pisze Kazimierz Krupa w "Pulsie Biznesu".

To towarzystwo powołuje speckomisję, która ma zbadać zarzut nieprawidłowości w nadzorze Ministerstwa Skarbu Państwa w spółce PKN Orlen oraz zarzuty wykorzystania służb specjalnych (d. UOP) do nielegalnych nacisków na organy wymiaru sprawiedliwości w celu uzyskania postanowień służących do wywierania presji na członków zarządu PKN Orlen. Z całym szacunkiem dla naszych parlamentarzystów, ale mam wrażenie, że już samo tak sformułowane zadanie dla wielu z nich jest niezrozumiałe i znacznie przekracza poziom skutecznej percepcji - podkreśla publicysta dziennika.

A co dopiero wspominać o wykonaniu tego zadania. Poprzednia speckomisja, która sprawdzała, co Rywin ma za pazuchą (Rywingate), pokazała nam wiele rzeczy: kto lubi owies, co kto ma w oczach, pionowe korytarze i poziome windy w Agorze, ale nawet na jotę - jak się po czasie okazało - nie przybliżyła nas do wyjaśnienia sprawy. Jeżeli znowu mamy oglądać kolejny najdłuższy serial nowożytnej Europy, kolejną, obrzydliwą, operę mydlaną, to chociaż wymieńmy jej aktorów. Może nie będzie tak bezdennie głupia - ma nadzieję komentator gazety. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)