Posiłek dla potrzebujących
Czy od stycznia wszyscy biedni będą
codziennie otrzymywać talerz ciepłej zupy? Tak zakłada rządowy
program "Posiłek dla potrzebujących". Gminy już teraz martwią się
skąd wziąć na to pieniądze - pisze "Gazeta Olsztyńska".
Już za 10 dni o bezpłatny ciepły posiłek będzie mógł ubiegać się każdy, pod warunkiem, że dochód na osobę w jego rodzinie nie przekroczy 474 złotych, a w przypadku osób samotnych - 691 złotych. Za obiady mają po połowie płacić rząd i gminy. To założenia programu przygotowanego przez ministerstwo polityki społecznej.
Pomysłowi przyklaskują wszyscy, którzy wiedzą, co to głód. "Gdyby nie ta ciepła zupa, chyba bym zamarzł" - przyznaje pan Marek, bezdomny. Teraz na bony żywieniowe z ośrodków pomocy społecznej mogą liczyć podopieczni z dochodem do 316 złotych na osobę w rodzinie i 461 złotych w przypadku samotnych.
"Codziennie dożywiamy około 80 osób, a od stycznia zgodnie z kryteriami rządowymi takich potrzebujących będzie ponad dwa tysiące" - wylicza Hanna Czesla, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy w Olsztynie. Podaje przykład. Starsza, schorowana kobieta, która utrzymuje się z 500-złotowej emerytury, obecnie nie kwalifikuje się do pomocy. Ale już po Nowym Roku będzie się jej należał w gminie bezpłatny obiad.
W popegeerowskiej gminie Dąbrówno o posiłek będzie mogła starać się rzesza prawie 400 osób. "Liczymy, że w ten sposób pomożemy przede wszystkim dzieciom, bo ich rodzice nie zawsze rozsądnie gospodarują pieniędzmi. A dziecko jeśli zje, to jego" - chwali rządowy program Hanna Lisewska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrównie.
Tylko czy na pewno bezpłatny posiłek otrzymają wszyscy potrzebujący? Tego pomysłodawcy programu nie potrafią powiedzieć.