Poseł z problemami lustracyjnymi chce do PE z list PiS
Europoseł Marcin Libicki zadeklarował chęć kandydowania do Parlamentu Europejskiego z list PiS. Na konferencji prasowej przedstawił opinię dwóch poznańskich
historyków, z których wynika, że nie był świadomym współpracownikiem wywiadu PRL.
Libicki miał być "jedynką" w Wielkopolsce, lecz jego kandydatura nie została na razie zaakceptowana przez władze PiS, co ma związek z toczącym się przeciw Libickiemu procesem lustracyjnym.
Wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego złożył sam europoseł. Według informacji zebranych przez IPN, Libicki miał współpracować ze służbami specjalnymi PRL przy okazji akcji przeciwko zachodnim dyplomatom w Poznaniu. Libicki od początku zaprzeczał informacjom o współpracy. Informacje na temat jego rzekomej współpracy z wywiadem PRL publikował lokalny dziennik "Polska - Głos Wielkopolski".
- Moja kandydatura została oficjalnie zgłoszona władzom PiS. Ona jest kwestionowana, ale nigdy nie została odrzucona. Czekam więc na wiążącą decyzję. Chcę kandydować do PE. Myślę, że swoją rolę w PE wypełniam dobrze i lubię tę pracę - mówi Libicki.
Zarząd Główny PiS zarekomendował komitetowi politycznemu partii większość list wyborczych do PE, ale - jak wynika z informacji podawanych przez Polską Agencję Prasową, nie został jeszcze ustalony ostateczny kształt listy w Poznaniu.
Libicki przedstawił w środę dziennikarzom opinie dwóch historyków, którzy po zbadaniu archiwalnych dokumentów stwierdzili, że nie ma podstaw do twierdzenia, że Marcin Libicki był świadomym współpracownikiem.
- Przejrzałem te akta i dla mnie nie ulega wątpliwości, że Libicki nigdy nie był tajnym i świadomym współpracownikiem SB. Jedyną wątpliwością jest, czy był on "kontaktem obywatelskim". To była forma współpracy, która mogła się zdarzyć bez wiedzy zainteresowanego - powiedział historyk prof. Tomasz Jasiński.
W swojej opinii napisał, że z dostarczonej mu dokumentacji wynika, iż Marcin Libicki nigdy nie był zarejestrowany jako TW, nie podpisał deklaracji współpracy, nie pobierał żadnego wynagrodzenia od funkcjonariuszy SB. Od 1966 r. był inwigilowany przez SB. "SB w latach 80. starała się za pomocą środków administracyjnych i innych na wszelkie możliwe sposoby dokuczyć Marcinowi Libickiemu" - napisał w swojej opinii prof. Jasiński.
Również prof. Stanisław Jankowiak stwierdził, że "z zachowanych dokumentów w żaden sposób nie wynika, by Marcin Libicki był kiedykolwiek tajnym współpracownikiem lub 'kontaktem obywatelskim' służb specjalnych PRL". Obie opinie zostały przekazane prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
W zasobach IPN znaleziono akta sprawy o kryptonimie "Odra II", którą służby specjalne na początku lat 60. prowadziły przeciwko dyplomatom Wielkiej Brytanii i Kanady w Poznaniu. Libicki jest imiennie wymieniony na liście kontaktów poufnych do tej sprawy. Po raz pierwszy dokumenty na temat ewentualnej współpracy Libickiego z SB IPN opublikował 19 listopada 2007 roku.
Jak wynika z katalogu opublikowanego przez IPN, Libicki miał być w 1966 r. "operacyjnie wykorzystywany" przez wywiad PRL. W 1981 r. odnotowano, że wywiad wykorzystywał Libickiego "z uwagi na posiadane kontakty w RWE". W publikowanych katalogach zachowały się też informacje na temat opozycyjnej działalności Libickiego.