Poseł Węgrzyn znów szokuje. "Zalegalizować trójkąciki"
"Może wprowadzimy przepis, żeby u notariusza sprawdzać, kto jest chłopcem, a kto dziewczynką? No, chyba rentgenem, bo przecież do majtek nie będziemy im zaglądać. To dopiero byłoby łamanie praw człowieka" - to - jak informuje TOK FM niektóre głosy z sali, jakie padały podczas środowego posiedzenia sejmowych komisji obradujących nad ustawą o związkach partnerskich.
Pierwsze czytanie projektu podczas wspólnego posiedzenia sejmowych komisji: Polityki Społecznej i Rodziny oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka trwało półtorej godziny. Główne założenia projektu to możliwość zawierania związków dla osób zarówno przeciwnej, jak i tej samej płci. Projekt przewiduje także prawo do wspólnoty majątkowej, wspólne opodatkowanie i dziedziczenie po zmarłym partnerze.
Przeciwne projektowi od początku było PiS, za są posłowie SLD. Natomiast w PO są podzielone zdania.
W czasie obrad komisji na sali wywiązała się dyskusja, momentami przerywana wybuchami śmiechu, zwłaszcza męskiej części posłów. Zaczęło się od wypowiedzi posła PO, Jerzego Kozdronia: - A jak będę chciał sobie zalegalizować pięć takich związków jak będę miał wzięcie, to co? Kto mi zabroni wedle tego projektu? Rozumiem, że będę mógł, tak? - pytał.
Na to siedzący w ostatnich rzędach, poseł Robert Węgrzyn (wyrzucony z PO za żarty o lesbijkach) ściszonym głosem rzucił: - Ja jestem za tym, żeby zalegalizować trójkąciki. Odpowiedział mu na to poseł Jan Filip Libicki (PO): - Uważaj Robert, bo jeszcze ci to przegłosują.
Mimo poważnych wystąpień posłanek PiS Iwony Arent i Marzeny Wróbel, do końca obrad panowała atmosfera rozbawienia. Z sali dało się słyszeć szepty: - A może wprowadzimy przepis, żeby u notariusza sprawdzać, kto jest chłopcem, a kto dziewczynką? - Taki rentgen na przykład? - pyta inny parlamentarzysta. - No chyba tak, bo przecież do majtek nie będziemy im zaglądać. To dopiero byłoby łamanie praw człowieka.
Ostatecznie posiedzenie zakończyło się głosowaniem, w którym posłowie zdecydowali, że projekt trafi do dalszych prac w podkomisji nadzwyczajnej. Za było 29 osób, przeciw 10, wstrzymało się 3. Decyzja oburzyła posłów PiS, którzy zrezygnowali z posiedzeń podkomisji.
Komisja powinna teraz pracować nad projektem, a w efekcie przekazać go do sejmu. Z wypowiedzi posłów wynika jednak, że prace nie skończą się w tej kadencji sejmu i projekt trafi do kosza.