PolskaPoseł PO: żywiłem podziw dla kupców z KDT

Poseł PO: żywiłem podziw dla kupców z KDT

- Zawsze byłem pod dużym wrażeniem organizacji pracy i profesjonalizmu kupców z KDT. Tam było zawsze czysto, ładnie, bardzo dobra i uprzejma obsługa. Oni chcieli, chcą i nadal pewnie będą chcieli żyć z kupiectwa. Ale w państwie prawa prawo obowiązywać musi - powiedział w "Sygnałach Dnia" wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld (PO), odnosząc się do wtorkowych zamieszek pod halą KDT w centrum Warszawy.

22.07.2009 11:16

Sygnały Dnia: Panie ministrze, trzeba było walczyć i stoczyć bitwę z kupcami wczoraj w centrum Warszawy?

Adam Szejnfeld: Powiem szczerze, że te obrazki, które widzieliśmy wczoraj we wszystkich mediach, we wszystkich telewizjach były dla mnie wstrząsające. Ja w tych obiektach byłem nie raz, co prawda parę lat temu ostatni raz, ale wielokrotnie byłem i zawsze byłem pod dużym wrażeniem organizacji pracy, profesjonalizmu tych kupców, także osób tam pracujących u tych kupców. Tam było zawsze czysto, ładnie, bardzo dobra obsługa, uprzejma obsługa. Więc to niewątpliwie są ludzie, którzy znają się na swoim fachu, znają się na kupiectwie i chcieli, chcą, chcieli i nadal pewnie będą chcieli żyć z kupiectwa. Natomiast też trzeba powiedzieć, że w państwie prawa prawo obowiązywać musi. Ja nawet mając różne wątpliwości, powiem, że rzuciłem okiem w umowy, żeby mieć jakby wiedzę własną, a nie tylko z przekazu medialnego, no i jestem zaskoczony w ogóle sytuacją.

A co pana zaskakuje?

A.Sz.: Ten obiekt był wybudowany na 3 lata, tylko i wyłącznie na 3 lata, kupcy jako strona umowy poddali się już podpisując umowę pierwotną, potem potwierdzając to w kolejnych aneksach egzekucji notarialnej, zabezpieczonej finansowo. Zobowiązali się, że w ciągu 30 dni od wygaśnięcia umowy opuszczą i przekażą obiekt i to jeszcze – chcę podkreślić – w stanie niepogorszonym, tam w umowach jest zastrzeżenie, że jeżeli będą jakieś uszkodzenia, pogorszenia i tak dalej, to będą na koszt kupców naprawione i tak dalej, i tak dalej. Potem zaczęła się zwykła polska rzeczywistość, a mianowicie wszystko co w Polsce jest na chwilę, jest tymczasowe, to ma walor trwałości. To jest też przestroga moim zdaniem na przyszłość, żebyśmy się wreszcie mogli po kilkudziesięciu latach swojej rzeczywistości nietrwałej o charakterze trwałym oderwali i już niczego na przyszłość nie robili na chwilę, bo chwila w Polsce trwa dziesiątki lat, niestety.

No tak, ale meritum tej sprawy jest takie, że kupcy chcą... oni by się chętnie wyprowadzili z tego miejsca...

- No, chętnie chyba nie, wczoraj było widać, że niechętnie.

Znaczy pod warunkiem, że dostaną lokalizację w tym miejscu, obiecaną zresztą przez prezydent Warszawy.

- No nie, nie było obiecanej. Sprawdzałem też i te kwestie. Kupcy niejednokrotnie otrzymali, wielokrotnie otrzymywali propozycje i to propozycje lokalizacji, że tak to określę, zbiorowych, to znaczy w innym miejscu postawienia podobnej hali czy w ogóle hali handlowej albo takie propozycje, które można by nazwać... mające walor indywidualny, to znaczy kilkaset, i to w drodze bezprzetargowej, bezkonkursowej, kilkaset propozycji, raz trzysta, raz dwieście lokali użytkowych na terenie Warszawy, który mogliby objąć. Oni każdą propozycję odrzucali. Powiem szczerze znowuż, że się nie dziwię, ale nie dziwię się nie kupcom, tylko zasadom. Jeżeli... Bo to trzeba kamyczek do ogródka władzy również wrzucić. Gdy władza jest albo pozbawiona pewnego waloru siły, albo też gra obywatelami, w przypadku tymi kupcami, przypomnę chociażby ostatni aneks podpisany w kampanii wyborczej, o ile dobrze pamiętam, przez pana wtedy prezydenta Warszawy Marcinkiewicza, widziałem nawet jego podpis pod jednym z aneksów, no to, oczywiście,
wytwarza się taką sytuację, gdzie obywatele, w tym przypadku kupcy, są przekonani, że jak się postawią, jak zaczną krzyczeć, a nie mówiąc, że jak wezmą kamień do ręki, to władza ustąpi o krok. Ja jestem przekonany, że gdyby nie poprzednie przesuwania tej umowy i przez prezydenta Marcinkiewicza, i przez prezydenta Kaczyńskiego wcześniej, i przez prezydenta Kochalskiego, oni wszyscy tak samo działali socjotechnicznie.

Czyli chce pan, panie ministrze, powiedzieć: to nie my, Platforma, tylko konkurenci polityczni zagrali kupcami?

- Nie, nie, ja spojrzałem sobie, kto podpisywał aneks i kiedy. To dokładnie wymieniam te rządy. Rządy, oczywiście, Warszawą, w których podpisywano aneksy do tej umowy, to jakby umacnianie przekonania tych osób, że mimo iż 7 lat temu minął obowiązek opuszczenia tego obiektu, to wystarczy wywrzeć siłę i władza się ugnie. I dlatego sądzę, że wczorajsze zamieszki były tak silne, bo gdyby nie było tego przekonania, że jak będziemy mieli silny opór, to zostaniemy następne 3 lata, to pewnie tak nieuzasadnionej reakcji by nie było.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)