Poseł Łyżwiński wyłudził z Sejmu 300 tys. zł?
Osiem lat więzienia grozi Stanisławowi Łyżwińskiemu za wyłudzenie pieniędzy z Kancelarii Sejmu. W miniony piątek śródmiejska prokuratura wszczęta śledztwo w tej sprawie - ujawnia "Super Express".
03.04.2006 | aktual.: 03.04.2006 07:01
Chodzi o kasę, która poseł miał wydać na paliwo. To "Super Express" wytropił, że małżeństwo Łyżwińskich, oboje z Samoobrony, w poprzedniej kadencji Sejmu na paliwo do samochodów z kieszeni podatników wydało ponad 300 tys. zł. Sęk w tym, że nie posiadają samochodu!
- Doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożył mieszkaniec Międzyzdrojów- mówi Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej. Mężczyzna zadał sobie trochę trudu, i dokonał obliczeń. Według niego Stanisław Łyżwiński musiał codziennie tankować auto za 660 zł i zużywać 166 litrów benzyny.
Przy założeniu, że jego samochód pali 10 litrów na 100 km. To z kolei oznacza, że poseł codziennie musiał przejechać 1670 km, co oznacza, że pracowity Łyżwiński spędzał za kółkiem 18,5 godziny dziennie! Swoje obliczenia przekazał prokuraturze. Oj trudno będzie się z tego wytłumaczyć posłowi Łyżwińskiemu - mówi warszawski prokurator.
- Na razie wszczęto śledztwo w sprawie wyłudzenia. Będziemy musieli przesłuchać parlamentarzystę, a jak wiadomo, chroni go immunitet. Jeśli będzie taka potrzeba, wystąpimy do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu posłowi. Przestępstwo to zagrożone jest karą do 8 lat więzienia.
Stanisław Łyżwiński wyjaśniał dziennikarzom "Super Expresu", że auto pożyczał. A jeździł dużo, bo jest posłem z dużego okręgu. Niewiadomo, czy w takie zapewnienia uwierzy prokurator, który prowadzi sprawę wyłudzenia. W niedzielę poseł Łyżwiński był dla dziennikarzy nieuchwytny. Cały dzień miał wyłączony telefon, podobnie jak jego żona - posłanka Wanda Łyżwińska - pisze "Super Express". (PAP)