Pościel za 3 tys. złotych, odkurzacz za złotówkę. Jak zwrócić towar kupiony na ekskluzywnym pokazie?
Trafiła kosa na kamień. Tak można skwitować spór dziennikarza sportowego Krzysztofa Stanowskiego z firmą sprzedającą komplety garnków, maty masujące i sprzęt domowy. Od kilku dni toczy prawdziwą krucjatę w mediach społecznościowych. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski - UOKiK już przygląda się sprawie. W sprawie wypowiedział się też wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
18.03.2018 16:27
Zaczęło się od jednego wpisu. Krzysztof Stanowski, dziennikarz sportowy i prowadzący serwis Weszło.com zapytał internautów, co ma zrobić z - jego zdaniem - niezbyt uczciwą firmą. Członek jego rodziny na pokazie firmowym dał się nakłonić na kosztowny zakup. Na sfinansowanie pościeli i odkurzacza piorącego wziął nawet raty w banku. Pościel kosztowała 2999 zł, odkurzacz dorzucony był za 1 zł.
W domu okazało się, że produkty - delikatnie mówiąc - nie spełniają oczekiwań i rodzina sugeruje ich oddanie. Teoretycznie nic trudnego, bo prawo na to pozwala. Internetowe zakupy i przedmioty kupione poza siedzibą sprzedawcy można oddać w ciągu 14 dni. To czas na wysłanie informacji o odstąpieniu od umowy. Kolejne dwa tygodnie to czas na odesłanie towaru. Zwykle to kończy sprawę - przedsiębiorca oddaje pieniądze, klient szuka innego produktu, Tutaj tak nie było.
- Odkurzacz i pościel upchnięta babci zwrócona o czasie. Nic nie było używane. Odkurzacz nawet był za ciężki, by babcia go wyciągnęła z pudła, ale wymyślają jakąś karę. Co ja mam zrobić z tą firmą? - napisał Stanowski i wyciągnął dokumenty na wierzch.
Z wpisu wynika, że dziennikarz sportowy spiera się z firmą Grays z miejscowości Lubosz. W ofercie ma m.in. zestawy pościeli, grzejniki, sprzęt domowy. Cena całego kompletu garnków sięga aż 8 tys. zł.
O co dziennikarz walczy z przedsiębiorcą? Firma naliczyła karę umowną za zwrócony odkurzacz piorący. W piśmie przekonuje, że do wymiany są filtry oraz końcówka czyszcząca, bo sprzęt był używany. Dlatego kara musi być. I jest to 600 zł. Stanowski z kolei odpiera, że odkurzacz nie wyjrzał nawet poza karton. Całą sprawę kwituje jako próbę wyciągnięcia pieniędzy od starszej osoby.
Stanowski w mediach społecznościowych zamieścił fragment dokumentu, który otrzymał od sprzedawcy.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, UOKiK prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie praktyk tej firmy od pewnego czasu. Urząd zaczął się przyglądać jej działalności jeszcze pod starą nazwą - nowa obowiązuje od początku marca. I widać to w dokumentach zamieszczonych przez Stanowskiego.
Co robi UOKiK? - Sprawdzamy m.in. wzorce umów, czy spółka respektuje prawo konsumentów do odstąpienia od umowy - przyznaje z Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK. Jednocześnie zaznacza, że do tej pory nie otrzymali informacji o obciążaniu nienależnymi karami umownymi, ale się temu również przyjrzą.
- Jedna z otrzymanych skarg dotyczyła sytuacji, w której konsumentka, pomimo odstąpienia od umowy, nie otrzymała zwrotu wpłaconej zaliczki, a przedsiębiorca poinformował ją telefonicznie, że zwrotu gotówki dokonuje tylko w swojej siedzibie - dodaje Chmielowski.
- O prowadzonym przez nas postepowaniu poinformowaliśmy banki, które współpracują z tą firmą, udzielając konsumentom kredytu przy zakupie na raty. Poinformowaliśmy również Polskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej. Jeżeli konsumenci czują się w jakikolwiek sposób wprowadzeni w błąd przez tego przedsiębiorcę, zachęcamy do poinformowania o tym UOKiK, a konkretnie delegaturę urzędu w Bydgoszczy, która prowadzi postępowanie - dodaje.
Chcieliśmy skontaktować się z firmą, jednak podany na stronach numer telefonu jest wyłączony. Skrzynka pocztowa z kolei jest pełna i nie przyjmuje nowych wiadomości. Prośbę o odniesienie się do sprawy i kilka pytań skierowaliśmy więc na adres mailowy biura. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy wiadomości.
Przy okazji sporu Stanowskiego ze sklepem prowadzącym sprzedaż poza lokalem (czyli na przykład przez internet lub podczas pokazów) warto przypomnieć prawa konsumentów. Czy w domu można przetestować zamówioną rzecz? Tak.
- Konsument, który kupił towar na pokazie, czy w sklepie internetowym ma prawo zbadać charakter, cechy i funkcjonowanie towaru. Może to zrobić w taki sposób, w jaki mógłby w sklepie stacjonarnym - wyjaśnia Chmielowski. A to oznacza, że w domu można np. przymierzyć kupione buty i ubrania.
Rozmiar butów lepiej sprawdzić w domu, a nie na zewnątrz - wtedy łatwiej o ubrudzenie. A to już pozwala sprzedawcy domagania się zwrotu kosztów za przywrócenie towaru do odpowiedniego stanu. Czyli żądanie zwrotu pieniędzy za czyszczenie i konserwację byłoby jak najbardziej uzasadnione.
W domu można również podłączyć sprzęt RTV i AGD do prądu i w ten sposób sprawdzić czy jego funckjonowanie nam odpowiada.
Dobrym gestem w stronę sprzedawcy byłoby zawsze delikatne rozpakowanie przedmiotu - tak, aby nie uszkodzić kartonu. Dlaczego? Zmielone opakowanie i pogięta instrukcja może zostać już uznana za obniżenie wartości przedmiotu. Jednocześnie przedsiębiorca nie może uzależniać prawa do zwrotu od konieczności posiadania kartonu. Takie zapisy kwestionuje UOKiK.
- Jeżeli jednak konsument używa rzeczy w sposób nieograniczony, to wtedy sprzedawca ma prawo obciążyć go dodatkowymi kosztami w związku ze zmniejszeniem wartości towaru - przyznaje ekspert.
Co ważne, kara nie może być z góry określona, tylko powinna odzwierciedlać koszty przywrócenia towaru do stanu, jakby był przed wysyłką.
- Jeżeli konsument nie zgodziłby się z roszczeniami przedsiębiorcy, strony nie zdołałyby polubownie rozwiązać sprawy i sprawa trafiłaby do sądu, to wówczas sprzedawca musiałby wykazać, że żądana kwota odpowiada rzeczywistości - dodaje Chmielowski. Jak w takim razie zabezpieczyć się przed roszczeniem za używanie nieużywanego przez nas towaru? Na to pytanie UOKiK już nie odpowiada. Ale najprostszym rozwiązaniem jest zrobienie kilkunastu zdjęć odsyłanej rzeczy. To bezsprzeczny dowód, że odesłany przez nas towar nie miał ani uszkodzeń, ani zabrudzeń. W ten sposób na przykład możemy odbić zarzuty nieuczciwego sprzedawcy. Co istotne, jeżeli przedsiębiorca podczas sprzedazy lub pokazu nie poinformował konsumenta o prawie odstąpienia od umowy., to nie ponosi on odpowiedzialności za zmniejszenie wartośći przedmiotu.
Jednocześnie UOKiK przypomina, że każdy konsument w przypadku sporu ze sprzedawcą możne liczyć na bezpłatną pomoc miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów. Jemu należy przedstawić dokumenty i sprawę.
UOKIK przypomina, że towary kupione w sieci i na pokazach można zwrócić. "Konsument może odstąpić od umowy, składając przedsiębiorcy oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Może je złożyć na formularzu albo w innej, najlepiej pisemnej formie i wysłać listem poleconym za potwierdzeniem odbioru; może też złożyć je osobiście w lokalu przedsiębiorcy, za potwierdzeniem dostarczenia. Niektórzy sprzedawcy umożliwiają odstąpienie od umowy za pomocą swojej strony internetowej. W takim przypadku muszą potwierdzić otrzymanie oświadczenia, np. wysyłając e-mail do konsumenta" - zaznacza. Na odstąpienie od umowy mamy 14 dni. Co ważne nie trzeba nawet podawać przyczyny zwrotu. UOKiK sugeruje, by dokumenty wysłać w taki sposób, by później mieć potwierdzenie ich nadania.