Porzucił na mrozie psa
Właściciel przywiązał go do ogrodzenia i zostawił na mrozie. 4-letniego, zagłodzonego doga de bordeaux znalazła właścicielka hotelu dla zwierząt. - To cud, że wracając późnym wieczorem, znalazłam tę kupkę nieszczęścia - opowiada Magdalena Leśniak. - Na dworze było 10 stopni poniżej zera, a pies z tak krótką sierścią nie przeżyłby nocy - zauważa.
04.02.2010 | aktual.: 05.02.2010 10:38
Kobieta zabrała doga do garażu. Nie mógł utrzymać się na nogach, zapadnięte boki świadczyły, że nie jadł od dawna. Wyczerpane zwierzę natychmiast zasnęło. Rano pani Magda odwiozła doga do szpitala dla zwierząt. Lekarze stwierdzili, że pies jest straszliwie wychudzony, odwodniony, ma zmiany skórne, zapalenie spojówek. Przy odpowiednim leczeniu i opiece ma jednak szansę stanąć na nogi.
Kobieta skontaktowała się z krakowskim schroniskiem. Ku jej zdumieniu okazało się, że dzień wcześniej byli na Rybnej 3 mężczyźni z dogiem de bordeaux. - Twierdzili, że pies błąkał się po Skawinie - opowiada pani Magda. - Ponieważ krakowski azyl nie może przyjmować psów spoza gminy, zabrali psa. Wszystko wskazuje na to, że podrzucili go do mnie - zauważyła.
Kobieta przypomniała sobie jednocześnie, że latem ekipa ze Skawiny montowała jej ogrodzenie. Jeden z robotników chwalił się, że ma doga de bordeax. - Nie wiedziałam gdzie mieszka, ale rasa psa znana m.in. z filmu "Rodzina zastępcza" jest dość charakterystyczna, postanowiłam popytać mieszkańców - opowiada pani Magda. I to był strzał w dziesiątkę.
Kobieta znalazła mężczyznę, który potwierdził, że miał doga. Po ostrej rozmowie przyznał, że chciał oddać psa do schroniska. Tłumaczył, że dog jest chory i nie potrafi go leczyć. Uznał, że gdy zostawi go przy hotelu, właścicielka się ucieszy. - Kompletnie nie docierało do niego, że doprowadził psa do wycieńczenia, a przywiązując go w nocy na mrozie do ogrodzenia, naraził na utratę życia - mówi.
Teraz KTOZ zamierza skłonić właściciela do pokrycia wszelkich kosztów związanych z leczeniem zwierzęcia i podpisać z nim umowę zrzeczenia się psa. Jeśli mężczyzna zacznie robić problemy, grożą mu konsekwencje prawne. Za zaniedbanie psa i narażenie go na utratę życia może zapłacić słoną grzywnę albo nawet trafić do więzienia. Psem prawdopodobnie zajmie się fundacja specjalizująca się w szukaniu domów dla dogów de bordeaux.
Polecamy w wydaniu internetowym: Ojciec Rydzyk odebrał nagrodę w Krakowie