Porywacze żądali 300 tysięcy euro
Przez dwie doby grupa porywaczy przetrzymywała w opuszczonym domu pod Brzezinami dziewięcioletniego syna łódzkiego przedsiębiorcy, żądając 300 tysięcy euro okupu. Dzięki akcji policji, chłopca udało się uwolnić bez wpłacania pieniędzy. Dziecku nic się nie stało, ale nie wszystkich gangsterów udało się schwytać.
19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 09:08
Do porwania doszło na osiedlu domków jednorodzinnych na łódzkich Bałutach. Kiedy chłopiec wyszedł z domu do kolegi, bandyci wciągnęli go do skradzionego samochodu i przewieźli do przygotowanej wcześniej kryjówki. Dwie godziny później skontaktowali się z rodzicami, żądając okupu. Ci natychmiast powiadomili policję. Nad sprawą pracowało kilkudziesięciu najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy. Policyjni negocjatorzy byli przez cały czas w kontakcie z rodziną chłopca i pod jej kontrolą prowadzono negocjacje z porywaczami.
– Najważniejsze było dla nas życie i zdrowie chłopca, był to wyścig z czasem – mówi podinsp. Witold Kozicki, rzecznik KWP w Łodzi, ale odmawia podania szczegółów akcji.
Wkrótce po uwolnieniu dziecka policjanci zatrzymali sprawców.
33-letniemu Piotrowi N., głównemu organizatorowi, postawiono zarzut pozbawienia człowieka wolności w celu wymuszenia okupu, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Dziś sąd rozstrzygnie o jego ewentualnym aresztowaniu. 27-letniej Annie H. zarzucono niepowiadomienie o przestępstwie, a 39-letniego mężczyznę przesłuchano tylko jako świadka.
Grupa planowała kolejne porwania dla okupu. Mieli już upatrzone ofiary...
W ostatnich trzech latach w województwie łódzkim doszło do ośmiu uprowadzeń dla okupu. Sprawcy wszystkich tych przestępstw zostali ustaleni i zatrzymani.