Porwana dziennikarka żyje?
Włoskie służby specjalne podważyły wiarygodność ogłoszonego w Internecie komunikatu grupy o nazwie "Brygady mudżaheddinów", która ogłosiła, że porwana 4 lutego w Bagdadzie wysłanniczka dziennika "Il Manifesto" Giuliana Sgrena została zamordowana jako "szpieg amerykańskich krzyżowców".
Sgrena żyje - twierdzi włoski wywiad. Katarska telewizja Al- Dżazira wyemitowała apel redakcji włoskiego dziennika komunistycznego o uwolnienie reporterki. Podkreślono w nim, że jest ona pacyfistką i gwałtownie sprzeciwiała się amerykańskiej interwencji w Iraku.
To my jesteśmy niecywilizowani w obliczu ich cywilizacji, która narodziła się w Mezopotamii trzy tysiące lat temu - te słowa z książki Sgreny "Iracki front" przypomniano w apelu, który ma wyemitować także stacja Al-Arabija.
Giuliana Sgrena jest cała i zdrowa - wynika z informacji, uzyskanych przez włoski wywiad dzięki kontaktom nawiązanym z irackimi ugrupowaniami. Jeden z informatorów włoskich służb poinformował, że dwa razy widział dziennikarkę.
Według niepotwierdzonych doniesień, na które powołuje się dziennik "Corriere della Sera", porywacze wysunęli już żądania. Jakie, nie wiadomo. Jak się przypuszcza, negocjacje na temat uwolnienia wysłanniczki "Il Manifesto" będą długie i trudne.
"Corriere della Sera" zwraca uwagę, że podobnie było we wrześniu, gdy w Bagdadzie porwane zostały dwie wolontariuszki organizacji humanitarnej Simona Pari i Simona Torretta. Wtedy również włoski wywiad zakwestionował ogłoszone w Internecie komunikaty o śmierci ochotniczek i przystąpił do negocjacji, które doprowadziły do uwolnienia Włoszek po trzech tygodniach.